wtorek, 15 kwietnia 2014

Sixth diament.

 

' Wszystkie wstydy i zachwyty
Szepty co ucichły nagle. ' 

 

Thomas rozmyślając nad sensem swoich wypowiedzi zapatrzył się w jeden bliżej nieokreślony punkt.
-  Co chwilę poprawiam grzywkę, strzepując lekko głowę... Mam swój świat i zawsze jakaś część mojego umysłu w nim błądzi...Rumienie się na widok.... - Di-di zamilkł na chwile widząc zaciekawienie na twarzach uczestników.
Nie powiem , ciekawość to chłopak potrafi wzbudzić , niemałą. Otworzyłam szarzej usta słysząc Go ponownie.
- Walter'a Hofer'a... 
- Co ?! - wrzasnęliśmy jakby jednocześnie , nie wierząc w to co przed chwilą powiedział.
- Nie było mowy o zadawaniu pytań uzupełniających .. - Di-di prychnął kontynuując wymianę swoich dziwnych upodobań.
- Lubię jeść frytki z mlekiem! - Nie wpuszczajcie Go do kuchni! Nigdy!- krzyczałam w myślach słysząc o guście kulinarnym tego dziwaka. 
Spokojnie Ann , jeszcze jeden miejmy nadzieję , normalny fakt z jego życia i będziesz mogła odetchnąć z ulgą , próbując oczywiście jak najszybciej zapomnieć o tych rewelacjach.
- Uwielbiam się kochać "na dzień dobry"... - Nie Dithart! Ty wiesz co ja teraz mam przed swoimi oczyma?! Wiesz!
Oj nie chciałbyś wiedzieć! Za jakie grzechy Nas zapoznajesz z tymi rewelacjami?...
Sądząc po minie blondynowatych byłam jedyną z osób , którą ta nowina zniesmaczyła.
Oklaski , które Thomas sam sobie zafundował , były jakże zasłużone zważywszy na jakość wypowiedzianych zdań.
Wzięłam głęboki oddech kierując swoje spojrzenie na Stefan'a , który zacierał już dłonie w oczekiwaniu na swoją kolej.
- Dawniej chciałem ożenić się z własną matką... - zaczął jakby nieco łagodniej od poprzednika.
Na nikim nie zrobiło to większego wrażenia , w końcu dla dziecka nie ma nikogo bardziej wartościowego od własnych rodziców.
Ojciec jest dla córki ideałem mężczyzny , a matka dla syna? 
Chodzący ideał wymarzonej kobiety.
Niestety nie każdy utożsamia się z tym stereotypem. Są wyjątki , a ja jestem jednym z Nich ...
Mój ojciec? Tutaj moja wypowiedź jest zbędna... Drań , prostak , materialista - trzy epitety doskonale obrazujące jego sylwetkę.
Zastanawiałam się , gdzie on był gdy tam na górze obdarowywano ludzi mądrością, sercem, dobrocią?
Z czasem zrozumiałam! Uroda... kolejka zapewne była krótsza.
- Gdy widzę na ulicy kogoś podejrzanego to boję się, że zaraz mnie uprowadzi i zrobi ze mnie ludzką stonogę...
Kraft ? Stonoga? Boże w co ja się wpakowałam!
- W te wakacje  biegałem z kolegą  w samych majtkach po osiedlu .. - zaśmiałam się nie powiem , że nie , ale chyba bardziej pod wpływem spojrzeń jakie zostały skierowane na Didla , gdy Kraft wypowiedział owe słowa.
- Co się tak patrzycie?! Nie ze mną!... Stefan powiedz im no! Słyszysz... - nie wiem czy wiesz kochany blondasku , ale to niby 'Winny zawsze się tłumaczy' ... a brunet? Milczał.
No tak ' Nie uzupełniamy swoich wypowiedzi' - sam się wkopałeś Di-di.
Kto by pomyślał!
- Uwielbiam śpiewać... Wiem , że wyję , ale  to nie powstrzymuję mnie od codziennego śpiewania.
Chcę! Chcę to usłyszeć! Proszę...
- Ubóstwiam swoją pupę! - Nie Ann, nie patrz! Odwróć wzrok , zajmij się czymkolwiek innym! Nie!
Mimowolnie spojrzałam ... 
Nie moja wina , że powiedział to z taką ekscytacją w głosie , że musiałam się przekonać na ' własne oczy'.
Fakt! Jedne z ciekawszych pośladków jakie było mi dane obejrzeć ... oczywiście wszystkie z wspomnianych WIDZIAŁAM całkowicie przypadkowo!
Hilda?! 
Niech ta droga dobiegnie końca zanim ona cokolwiek z siebie wydusi ...  Zaczęłam swoją modlitwę widząc jak otwiera te swoje wąskie wargi.
-  Kiedyś byłam totalną idiotką... 
Zamarłam lustrując ją wzrokiem... Słucham! Kiedyś? ...
- Kiedyś? - wtrącił Gregor , jakby bez przemyślenia czym po raz kolejny zapunktował.
Pośmiejmy się razem Schlierenzauer! Tym razem zdecydowanie jest z czego.
- Miałam turkusowe, niebieskie, zielone i żółte włosy , niedawno były brązowe, a teraz mam na głowie mój najukochańszy blond, w którym jest mi najlepiej... - Faktycznie , kolor włosów idealnie dobrany do jasności Twojego umysłu koleżanko... Tak na marginesie nie sądziłam , że w czymkolwiek się z Tobą zgodzę , a tu proszę.
- Jestem bardzo szczupła i nawet lubię swój wygląd, ale bez jakiegoś szału... - Gdzie mam doszukać się sensu tej wypowiedzi ? Bo albo ja , Emm i Greg jesteśmy na tyle nierozumni , żeby tego nie pojąć , albo to Ty masz problem z poprawnym złożeniem zdania....
Jeszcze tylko dwa Ann , dwa!
- Należę do tych 2% ludzi, którzy potrafią polizać swój łokieć ... - zaskoczyłaś chyba Nas wszystkich kochanie , spojrzenia , które na Ciebie kierujemy są pełne podziwu , aprobaty , zaciekawienia...
Ty w ogóle orientujesz się ile to właściwie jest te 2 % ludności czy raczej niekoniecznie? 
Jeden! Nareszcie!
- Jem nutelle z słoika, łyżeczkami.. - Ja też! krzyczałam w myślach zadowolona...
Nie, czekaj! To już drugi aspekt w Twoim życiu z którym się zgadzam ? Nie możliwe..
Chociaż to nie zupełnie Nas łączy... ja w przeciwieństwie do Ciebie nie ukrywam się jedząc tą słodką czekoladkę łyżkami, a wręcz przeciwnie! Niech widzą! ..
Zagadka rozwiązana...
Ann nie ukrywa się i wygląda jak słoniątko...
Hildzia je w ukryciu wystraszona i wygląda jak .... ładnie wygląda,no!
...

Emm.
Teraz mam okazję się wykazać...
Biedna , nieszczęśliwa , skrzywdzona Emma Logan.
Patrząc na tych ludzi realistycznie wiedziałam , że zdania opisujące mnie samą zainteresują jedynie Ann , może i Andreasa... a reszta?  Dla Nich byłam niewidzialna , tak jakby mnie tu w ogóle nie było.
Jest jeszcze Gregor, chłopak z czekoladowymi tęczówkami , które odkąd sięgam pamięcią wywołują we mnie nieokreślone uczucia. To nie miłość czy zauroczenie...
Patrząc dogłębnie w ich głąb , mam wrażenie że świat się dla mnie zatrzymał, chociażby na te kilka sekund , ale jednak.
Zawsze , gdy miałam kłopot , problem czy zwyczajnie chciałam się oderwać od rzeczywistości przeglądałam wszystkie zdjęcia szatyna na dysku , by na chwilę odciąć się od tego świata, stracić rachubę czasu....
Dziwne, niewytłumaczalne... cała Ja.
- W chwilach słabości piszę pamiętnik... - bardziej wyszeptałam , niżeli powiedziałam rozglądając się dookoła... Kofi spojrzał na mnie z uśmiechem , tak jakby chciał dodać mi otuchy.
- Boli mnie serce, kiedy widzę zakompleksione niewiasty dążące do NIEREALNEGO piękna, wykreowanego przez media. Jest mi także przykro, gdy widzę współczesne labadziary i oszpecający obraz kobiecego piękna. Brakuje mi kobiet pokroju chociażby Marilyn Monroe - pięknych, inteligentnych, subtelnych, kobiecych.... 
Niemal w tym samym momencie moje spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Ann , wymieniłyśmy porozumiewawcze uśmiechy myśląc o niedawno poznanych koleżankach.
- Nigdy nie miałam chłopaka... - po tym co powiedziałam drwiące spojrzenia blondynek zlustrowały moją sylwetkę.
Najzwyczajniej w świecie zrobiło mi się przykro.... ale wiedziałam , że nie mogę dać po sobie tego poznać.
Nie dam im tej satysfakcji... 
- Mam obsesję na punkcie czarnych męskich koszulek , tych przylegających do ciała... - w koszulkę o, której była mowa odziany był Kofi. Wyglądał w Niej oszałamiająco, a ja? ...
Nie potrafiłam się opanować ... tak jak wtedy , gdy byliśmy na spacerze razem , tak i teraz.
- Zanim zasnę miliony razy analizuję miniony dzień... - nie zadziwiłam nikogo tym zdaniem , co wskazywało jednie na to , iż nie byłam jedyna... Coś Nas jednak łączy!

Ann.
Nie zawiodłam się słysząc odpowiedzi jakich udzieliła Emma, wiedziałam że ta dziewczyna powie o wiele mądrzejsze rzeczy , niżeli cała ta reszta , a przynajmniej większość z Nich.
Jeden aspekt zaciekawił mnie szczególnie... Koszulka , którą miał na sobie Kofler , dokładnie taka sama jak opisała szatynka... Przypadek?
Za długo żyję na tym świecie , żeby wierzyć w przypadki...
Dowiem się co wydarzyło się podczas ich nieobecności , albo nie nazywam się Ann Kwiatek!
...
Ty? Teraz czas na najmądrzejszą duszę całego towarzystwa.
Nie zgrywam się , naprawdę mam nadzieję , że okrzesze swój jasny umysł i powie Nam coś ciekawszego niż jego koleżanki.
- Miałem urodzić się dziewczynką imieniem Anna. - ciekawe czy byłbyś mądrzejszą dziewczynką , niż jesteś chłopcem...
- Nikt , nigdy nie widział moich łez, jedyną osobą przy której pozwalam sobie na chwilę słabości jest moja córka Lilly. 
Zaskoczenie na twarzach skoczków mówiło samo za siebie...
Morgenstern powiedział prawdę? Faktycznie musiało byś tak jak mówił...
Zrobiło mi się nawet odrobinę przykro , patrząc na Niego.
Miał wokół siebie tylu przyjaciół , znajomych , rodzinę , a tylko przy tej małej istocie okazywał swoją 'słabszą stronę'... Dlaczego?
- Książki są dla mnie czymś więcej niż drukiem na papierze. Może to głupio zabrzmi, ale dzięki nim nauczyłem się być sobą, nawet jeśli innym to nie pasuje... - Ty czytasz?
Nie... zapewne przeglądasz obrazki , jak przystało na dorosłego człowieka , z ograniczonym rozumem, Powiedz proszę , że moja wizja o Tobie jest słuszna?
- Wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia....- słucham ?! Thomas dlaczego Ty tak dziwnie mi się przyglądasz?...Przymknęłam powieki niemal natychmiast próbując uniknąć wzroku Austriaka.
Nie Morgi nie polubimy się , więc daruj sobie te tanie chwyty... Na Hildę może zadziałały , ale ze mną nie pójdzie Ci tak łatwo , jeżeli w ogóle ' Nasza znajomość' ruszy w jakimś kierunku.

Thomas zamyślił się na chwilę czym wzbudził moją niezmierną ciekawość...
Pozostał ostatni fakt , który miał pokazać kolejne oblicze znanego Thomas'a Morgensterna...
Kolejny aspekt , dzięki któremu każde z Nas dowie się czegoś nowego o jego planach, marzeniach, sekretach...
- Marzę o tym , aby spotkać w swoim życiu kobietę , która ofiaruje mi coś więcej niżeli tylko swoją miłość... Możliwość bycia jej pierwszym mężczyzną byłaby o wiele okazalszym darem...
Otworzyłam usta z ... zaskoczenia? zdziwienia?
Tego się nie spodziewałam ... nawet ja nie wymyśliłabym czegoś podobnego.

Thomas.
Wiedziałem , ze zaskoczę niejedną osobę w tym towarzystwie , ale chyba przecież o to im chodziło...
Kilku z Nich myśli , że mnie zna , że wiele o mnie wie... ale tak naprawdę wiedzą tylko tyle i pozwolę im zobaczyć ,tyle na ile pozwolę im się poznać.
Reszta jest moją słodką tajemnicą....
Słodką , może przerażającą.... Tajemnicą.
Czekałem z niecierpliwością na fakty z życia niedarzącej mnie sympatią Ann.
Polubiłem ją już na samym początku, dlatego wyskoczyłem z tym numerem telefonu ... 
Zapowiadało się dobrze ...
Dokładnie zapowiadało , wtedy! Teraz przez moje specyficzne poczucie humoru , które nie zawsze jest na miejscu uważa mnie za skończonego idiotę bez jakichkolwiek oznak rozumu...
- Nie potrafię jeździć na nartach ... Co roku obiecuję sobie, że się nauczę , ale z moich planów zazwyczaj pozostają zgliszcza... - uśmiechnąłem się widząc zawstydzenie na jej twarzy.
Jakby nie patrzeć jest w towarzystwie skoczków narciarskich , dla których narty są nieodłączną częścią życia... Nauczysz się w tym roku Ann, obiecuje.
- Szybko przywiązuje się do miejsc, ludzi i rzeczy... - Do ludzi? Zauważyłem!
Gregor nie odstępuje Cię na krok , a Ty nie spuszczasz z niego wzroku.. Przywiązanie?
Oby tylko tyle.
- Mam nerwicę natręctw – potrafię 10 razy sprawdzić czy wyłączyłam żelazko, albo 10 minut po wyjściu z domu wrócić się i sprawdzić czy na pewno zamknęłam drzwi.... - wiesz , że to Nas łączy?
- Wychodzę z założenie, że jeśli mam powiedzieć cokolwiek, to już lepiej nic nie mówić.... - chyba powinienem wziąć sobie do serca Twoje słowa ... To będzie moja mantra od dziś Ann...
- Nigdy nie spałam z mężczyzną... 
Zamilkłem... nie wiem co mógłbym powiedzieć...
Nie uwierzyłem , chociaż chciałem wierzyć.

Gregor.
Przyszedł i czas na mnie...
Nie odczuwałem , żadnej presji , aby w jakiś sposób zaskoczyć czy zaimponować tym ludziom...
Powiem co mam powiedzieć i na tym moja rola się zakończy...
Plus tej całej zabawy?
Ann.
Spojrzy na mnie inaczej , dowie się chociaż po części jaki jestem naprawdę.
Co lubię , czego chcę , nie znoszę..
- Nie jestem w stanie nauczyć się żadnej daty na pamięć, natomiast potrafię do wielu rzeczy zmusić się z rozsądku. W ten sposób polubiłem jedzenie brukselki i brokułów...
Mina Didla bezcenna, ten chłopak nie je nic co ma kolor zielony , dlatego wspomnienie o jakimkolwiek zielonkawym warzywie sprawia , że jego wyraz twarzy nie zwiastuje nic dobrego...
Toaleta.
- Marzy mi się kontynuacja nauki z zakresu fotografii...
Obiecałem sobie , że dokształcę się w tym kierunku , zrealizuję moją pasję do końca....
Już tak jest , że jeżeli coś sobie obiecam , dążę do tego wszystkimi pokładami energii jaką posiadam.
- Nienawidzę układać włosów, większość fryzur w jakich mnie widzicie uczesał wiatr...
- Gdzie Ty się przechadzasz kolego ?  Z chęcią poddam się tej wietrznej metamorfozie! - odezwała się Ann , poprawiając swoje jakże piękne włosy koloru czerwonego.
Zaśmiałem się, wiedząc że nie mogę udzielić odpowiedzi ...
- Wierzę że dzięki żelaznej konsekwencji można osiągnąć wszystko...
Aplauz jaki zapoczątkowała czerwonowłosa rozbawił mnie znacząco, 
Pasujesz do mnie bardziej niż moja ulubiona bluza.


------------------------------------------------
Została Ida i Kofi...
Powiem Wam , że nie było to łatwe zadanie!
Mam nadzieję , że Was nie zawiodłam kochane..
Deszczowo , nostalgicznie... 
Dziękuje Wam !











A to tak odnośnie ostatniego postu ;D

piątek, 11 kwietnia 2014

Fifth diament.

 Niektórych ludzi świat powinien sobie darować...


Było mi go nawet trochę żal ...
Niczego nieświadomy chłopak i jak najbardziej świadoma blondynka.
Stefan i Ida.
Wyglądali razem uroczo , ale czy to jest najważniejsze w pozytywnych relacjach.
Nie tylko ja spostrzegłam , że lista ich wspólnych tematów jak szybko się zaczęła tak jeszcze szybciej została zakończona.
Ileż można słuchać o poglądach na temat mody , poszczególnych aktorek czy przystojnych aktorów.
Ileż można odpowiadać na pytania dotyczące życia prywatnego nachalnej pannie....
A widać można.
Stefan wydawał się nieznudzony.
Odpowiadał na każde zadane pytanie z lekkością w głosie , uśmiechem na twarzy.
Do czasu.

~~♥~~

A już naiwna myślałam , że rodzicielka zadowolona z mojego wyjazdu zlituje się i chociaż przez te 31 dni nie będzie nękała mnie swoim głosem.
No cóż.
Nadzieja prysła , a ja biedna z przyklejonym uśmiechem na twarzy zasiadłam kilka miejsc dalej , by 
bez pamięci oddać się tej fascynującej wymianie zdań.
- Ann, kochanie... - usłyszałam , a mój instynkt zachowawczy uruchomił się momentalnie.
'Kochanie'? Przecież Ty się tak do mnie nie zwracasz od ... no widzisz. 
Nawet nie potrafię przypomnieć sobie dnia , w którym użyłaś tego określenia.
Od zawsze tylko : 'Ann, Andżelika, Chodź tu dziecko ...' - z przysłowiowym naciskiem na ostatnie wyrażenie.
A teraz? 
- Mamusiu... - odezwałam się ironizując smutek w głosie.
A niech ma.. odrobina czułości w Naszej relacji chyba nie zaszkodzi.
- Ann , nie masz dziesięciu lat żeby się tak do mnie zwracać! - No popatrz! Wróciłaś.
Moja dawna najsłodsza Martusia , a już myślałam że ktoś śmiał podmienić mi rodzicielkę.
A jednak ...
- Po co dzwonisz? - zapytałam , chcąc mieć z głowy tą rozmowę.
Zazwyczaj Nasze rozmowy telefonicznie wyglądają podobnie. ' Ann, to Ty ? Po co dzwonisz? Tak , wiem , nie , daruj sobie , zachowuj się , cześć. '  Niczego nowego się pewnie nie dowiem.
- Chcieliśmy się z ojcem dowiedzieć jak mija Ci podróż? - zaskakujesz mnie... z tatusiem?! Tak!
- Oddaj mu słuchawkę! - niemal od razu mój humor uległ poprawie.
- Córeczko ... - usłyszałam. - Powiedz jak Ci tam ? Jak podróż? Skoczkowie? - zawsze wiedziałeś o co zapytać , bym miała wiele do powiedzenia.
Ściszyłam ton głosu , gdy zaczęłam wyrażać swoje skromne zdanie o kolejnym ze skoczków.
- Morgenstern ?! - wrzasnął słysząc moją wypowiedź. - Tani podrywacz ? Dureń ? Ograniczony umysłowo? 
Chyba wiem co Ci przed chwilą powiedziałam , nie musisz powtarzać ... 
Utrwaliłam sobie to w głowie już dosadnie....
Zdaje mi się czy Ty mi nie wierzysz? Przesadzam ? ... Tato!
- Kochanie a inni? Andreas wydawał się całkiem miły.... -  tak , Pan Kofler to zupełnie inna historia! Elokwentny , poukładany, troskliwy... wszystko zgodne z jego dojrzałym wiekiem...
- Powiedziałaś przystojny?! Ann... - I Ty zacznij mnie umoralniać.... 
To chyba żadne przestępstwo , że użyłam tego określenia... Zgodnego z prawdą zresztą. 
Pytałeś , więc masz gotową odpowiedź...
- A Gregor? Jaki on jest? - Tutaj musiałabym się zastanowić...
Na tą chwilę?
Przystojny, lecz o tym Cię nie poinformuję. Zabawny i .... konkretny!
Ciekawa osobowość z Niego , nie ma co!

~~♥~~

Te piękne błękitne tęczówki , w których widać jak na dłoni Twoją czystą duszę...
Malinowe usta ...
Zaróżowiałe policzki...
Malutkie, kruche rączki...
...
Oglądając plik załączony do wiadomości uśmiechałam się na samo wspomnienie tej chwili. 
On jest tam , gdzie nie ma teraz mnie.
Mój malutki , tańczący szkrab.
- Co to takiego ? - usłyszałam głos szatyna siadającego obok mnie. 
Zatrzymując nagranie spojrzałam w jego kierunku z lekkim uśmiechem.
- Pokaż proszę ... - zaśmiał się nakłaniając mnie do odtworzenia pliku.
- Jaki słodki bobas ... Kim on jest ? - dopytywał w trakcie projekcji, czym mnie niezmiernie bawił.
- Mój 11-sto miesięczny chrześniak. - odpowiedziałam , gdy film się zakończył.
Gregor spojrzał na mnie zdziwiony , jakby nie wierząc w wypowiedziane przeze mnie słowa.
Po chwili milczenia zabrał głos.
- Prześlesz mi ten film ? Proszę.... - nalegał wyciągając swojego iPhone.
Zamyśliłam się , próbując wymyślić sensowną wymówkę.
Bo niby do czego może przydać mu się sylwetka obcego dziecka? Moja wyobraźnia , dość bujna ostatnio mi czasy wysuwała rozmaite teorie.
- Ann , możemy porozmawiać? - z moich insynuacji wyrwał mnie głos... nie!
On! 
Z każdą kolejną chwilą utwierdzasz mnie w przekonaniu , że jednak moje zdanie co do Twojej osoby jest słuszne.
Nie! Nie możemy Panie Morgenstern!
- Raczej nie... - krótko , zwięźle i na temat.
- Musimy sobie coś wyjaśnić... - O nie kolego! My nic nie musimy .... Możemy jeżeli już.
A jak widać w załączonym obrazku nawet tego nie zrobimy.
Sądząc po jego nietęgiej minie , nie zgadza się ze mną zupełnie , no ale cóż . Nie zawsze mamy to czego chcemy.
Życie Thomas , życie!
Żeby było ciekawiej z prośbą o pomoc zwróciłam się do szatyna szturchając dolne partię jego ciała.
Czyli nogi!
- Morgi przeszkadzasz no... - odburknął wpatrując się ślepo w blondyna.
Punkt dla mnie Morgenstern!
...
Podirytowany blondyn oddalił się w kierunku uroczych blondynek.
Tak blondasku...
Powoli , malutkimi kroczkami, podążaj tam gdzie Twoje miejsce...
- Więc jak będzie ? - Gregor uśmiechnął się nie dając za wygraną.
- Podaj sensowny powód , to może Ci prześlę... -  szczerze Schlieri co tam się gromadzi w Twojej malutkiej główce.
- Uwielbiam dzieci... - przechodzisz dziś samego siebie , wiesz?! Ty ! Jest ktoś prócz Ciebie samego , kogo darzysz sympatią ... nie!
- Nie wierz mi , prawda? - czytać w myślach widzę też potrafisz , ciekawie.... Teraz zapewne opowiesz mi urzekającą historię o swoim dzieciństwie w towarzystwie młodszego brata.
-  Nie będę opowiadał Ci o moim dzieciństwie , bo nie w tym rzecz ... 
Zamilkłam zszokowana.
- Zaskoczyłem Cię ... - zaśmiał się przyglądając się z uwagę.
Trudno mnie zaskoczyć , ale Tobie widocznie się to udało. Pytanie tylko jak ?
Dlaczego tak na mnie działasz?
Działasz! Zbyt dużo emocji na dziś... Bredzę!
...
-Emm! Jesteś nareszcie! - wrzasnęłam próbując przedostać się przez zalegającego szatyna.
Promienny uśmiech na twarzy szatynki , raczej nie był spowodowany moim widokiem....
Tak Kofler ...
Byłam pewna , że brunet stojący tuż za Nią rewelacyjnie wywiązuje się z roli opiekuna , którą najwidoczniej sobie narzucił.
Czy zazdrościłam ?
Na tą chwilę chyba tak...
- Poznałaś już Didl'a ? - spojrzałam na blondyna , który dosiadł się do naszej trójki.
- Thomas Dithart - skoczek podał jej swoją dłoń.
Zastanawiająca jest ta jego forma przedstawienia się. Wszystko takie oficjalne na początku...
Dokładnie tylko na początku! Po kilku minutach kulturalny Thomas Dithart przeistacza się w chodzący wulkan energii i po dobrych manierach ślad zanika.
- Może zagramy w jakąś grę? - rzucił patrząc na mnie.
Co to ma być Didl? Czy ja Ci wyglądam na inicjatora gier?
- Pięć faktów o Nas samych o których nikt nie wie...- uśmiechnął się szyderczo.
- Zaczynaj Schlieri! - dodał.
- Dlaczego niby ja mam być pierwszy? - Gregor oburzył się lustrując blondyna wzrokiem.- Wymyśliłeś to sam zacznij!
Czyżbyś miał aż tyle do ukrycia kolego? Tajemnice wielkiego Gregor'a Schlierenzauera ujrzą światło dzienne? 
Uwielbiam Cię Di-di! 
Rozsiedliśmy się wygodnie w autokarowych fotelach wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.
- Thomas dołączycie się? - Kraft najwyraźniej nie wiedział na co zostanie narażony , gdy te podrzędne pustaki przystaną na jego zaproszenie.
Uduszę Cię Stefan! 
Nie sądziłam , aby blondynowaci zaskoczyli mnie jakimikolwiek faktami , których mogłabym się nie domyślać.
Głupota tłumaczy wszystko!
Nie no ja chyba śnię! idą w naszym kierunku ... One i On!
Blondyneczka w kręconych jasnych włosach siada tuż obok zamyślonego Morgi'ego..
Zamyślonego? On myśli?... niemożliwe. 
Zapewne zastanawia się jakby tu powiedzieć coś mądrego może interesującego?
Bądźmy realistami chociażby w tej kwestii....
Wniosek?
Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

----------------------------------------------------
Piękny dzień! Dobry dzień!
Zauroczona Ann!
Weekend zapowiada się obiecująco , wiec bonus w ilości rozdziałów w tym tygodniu:D
Jeden , może dwa...

Dla Panny Boop za cudowne komentarze!
'Nadal wolę jak mówisz do mnie Gregor!'




środa, 9 kwietnia 2014

Fourth diament.

' Są piękne dziewczyny. Są mądre dziewczyny. Są szczupłe dziewczyny, utalentowane...

I jestem JA. '


Obie udałyśmy się do restauracji , w której rozsiedli się już pozostali.
Zajęłam miejsce obok szatynki , czego po chwili pożałowałam.
Na przeciw mojej sylwetki usadowili się blondynowaci , co mnie niezmiernie 'ucieszyło'.
Przeglądałam kartę menu w poszukiwaniu odpowiedniej pozycji dla mnie.
Nigdy nie byłam wybredna , ale jak już widzi się tyle ciekawych nazw pod którymi kryją się niesamowite dania, człowiek najzwyczajniej w świecie ma ochotę na wszystko.
Tak też było i tym razem.
Powstrzymałam się jednak , zaglądając do karty , którą trzymała Emma w poszukiwaniu wspólnej inspiracji.
- Może to? - szepnęłam wskazując na pozycję pod numerem 4.
' Roladka z kurczaka z orzechami'.
Drób to jedyne z mięs , które przyswaja mój organizm.
- Wolałabym raczej coś innego... - odpowiedziała , przeglądając kolejne strony.
- Na Twoim miejscu jadłabym sałatę , spójrz jak Ty w ogóle wyglądasz! - zaczęła swoją mądrą wypowiedz Hilda śmiejąc się
- Jak wieloryb! - dopowiedziała Ida , powodując , że pozostali dołączyli do roześmianych blondynek.
Myślałam , że chociaż ona ma odrobinę inteligencji , aby nie przewyższyć głupotą swojej koleżanki.
Pomyliłam się...
Koniec! Teraz to nie ma mowy o zachowaniu chociażby odrobiny kultury!
Pożałujesz idiotko tych słów.
- A jednak pozory nie mylą. - wstałam zatapiając wzrok w sylwetce głupiutkiej blondynki. - Jedna głupsza od drugiej. 
Odeszłam od stołu , zasuwając za sobą krzesło.
- Może zamiast oceniać innych spojrzałabyś na siebie , ideałem chodzącym nie jesteś , no chyba , że niektórzy mężczyźni ubóstwiają blondynki z ograniczonym rozumem.
Swój wzrok skierowałam na próbującego opanować śmiech Thomas'a.
Mój umysł, aż wrzał ze złości widząc jak niby dorosły człowiek , mający córkę na wychowaniu bierze przykład z nowo poznanych Austriaczek.
- Brawo Panie Morgenstern. - zaklaskałam dłońmi. - Widzę , że znalazłeś sobie towarzystwo idealnie pasujące do niskiej inteligencji jaką posiadasz. Gratuluje. - wrzasnęłam wybiegając z lokalu.

~~♥~~

Nie musiałam zbyt daleko szukać Emmy ... właściwie to , gdzie mogłaby się skryć jak nie w autobusie. 
Wokoło lasy , nieznane Nam obiekty, długa prosta droga prowadząca nie wiadomo dokąd.
- Emm. nie przejmuj się nimi... - oznajmiłam wchodząc do pomieszczenia na końcu pojazdu. 
Prowizoryczna autokarowa toaleta dla pasażerów.
- Myślałam , że chociaż tutaj nie spotkają mnie tego typu obelgi , że dorośli ludzie podchodzą inaczej do kilku kilogramów nadwagi .. Pomyliłam się. - po jej policzku spłynęła łza , która nie wiedząc czemu dotknęła mnie tak bardzo jakbym to ja była za to odpowiedzialna.
Obiecałam sobie , że nie zostawię tego tak ... winowajcy zapłacą za ból jaki wyrządzili nawet jeżeli było to nieświadome.
- Emm , nie warto... - tuż za mną stanął uśmiechnięty brunet , który po chwili ukucnął obok zapłakanej Austriaczki.
Kofler , Kofler... Czyżby jeden mądry wśród tych idiotów? Jeden , dorosły.
- Każdy z Nas ma z czymś problem , coś co nie podoba się innym , ale to Nas w jakiś sposób wyróżnia. Nie jesteśmy identyczni i to jest wspaniałe... Liczy się to co masz tutaj - dłonią wskazał na ' swoje serce' , a ja mimowolnie uśmiechnęłam się. - Twoje wnętrze jest najważniejsze.
- Andreas ma rację. - wtrącił szatyn który przed momentem niezauważony do Nas dołączył.
Odwróciłam się kierując na Niego swój wzrok , dopiero teraz zauważyłam , że jego czekoladowe tęczówki są tak hipnotyzujące , tak bardzo czarujące.
Mogłabym się w nich zatracić , gdyby nie zaistniałe okoliczności.
- Ann , może pójdziesz do restauracji wziąć dla Nas cokolwiek na wynos. Musimy przecież coś zjeść. 
To się nazywa opiekun... Najmilszy , najdokładniejszy, najbardziej troskliwy...
Dobrze , że tego nie słyszysz.
- Nie chce nic jeść,nie mam ochoty. - głos szatynki spowodował ,iż zatrzymałam się z niezrozumiałą dla mnie złością w środku swojego ciała.
Tak to my się bawić nie będziemy , myślisz że pozwolę na to , żeby przez te puste jasne łby Twoje nastawienie do jedzenia się zmieniło? ... Chcesz 'schudnąć' żaden problem , ale nie w taki sposób! 
- Niby dlaczego ? - zadałam owe pytanie dobrze znając odpowiedz ... jednak chciałam , by powiedziała co tak naprawdę o sobie myśli , jak postrzega swoją sylwetkę.
- Wyglądam jak wieloryb... - szepnęła nie patrząc nawet na mnie.
Po usłyszeniu tego określenia zaśmiałam się widząc oczyma wyobraźni owe zwierzę.
- Ładny z Ciebie wielorybek , wiesz? - uklęknęłam naprzeciw , by spojrzeć w piwne tęczówki dziewczyny. - Mam nadzieję , że nie pogardzisz przyjaźnią  którą oferuję Ci słoniątko za które uważam się ja?  - Oczy Emmy wyraźnie rozjaśniły się , powodując iż miałam nadzieję , że ten dzień jednak nie będzie do końca stracony.
- Więc teraz bawimy się jak na porządne dziewczyny przystało , a po wymarzonym miesiącu w towarzystwie ulubionych skoczków - zaakcentowałam ostatnie wyrazy . - Znajdziemy sobie posadę w jednym z Austriackich ogrodów zoologicznych, stoi ? 
Kąciki ust Emm uniosły się ku górze , powodując że ze spokojem umysłu mogłam oddalić się do restauracji.
...
- Zaczekaj! - usłyszałam za sobą krzyk , który spowodował iż zwolniłam nieco kroku.
Nie odwracałam się wiedząc kim jest posiadacz owego głosu.
Szatyn o urzekających czekoladowych tęczówkach.
- W czym mogę Ci pomóc Schlieri?  - zapytałam , gdy skoczek znalazł się obok mnie.
- Pomyślałem , że może pomogę Ci z tym zamówieniem , w końcu trochę tego będzie... 
Fakt , trzy główne dania do zamówienia , a następnie dostarczenia wygłodniałym obywatelom.
Zgodziłam się z lekkim uśmiechem na ustach.
- Domyślam się , że chciałaś sprawić aby Emma poczuła się lepiej , ale to chyba nie powód , żeby określać się mianem słonia? - zadał to pytanie , a ja w jednej chwili zlustrowałam swoją sylwetkę.
- Słoniątka. - poprawiłam natychmiast jego wypowiedz. 
- Znacząca różnica. - przyznał , powodując iż oboje zanieśliśmy się gromkim śmiechem.
Wchodząc do restauracji , tęczówki znajdujących się tam osób skierowane były na Nas.
Na dwoje ludzi śmiejących się z nieznanych dla innych przyczyn.
-  Nie odpowiedziałaś na moje pytanie... - ciekawość Gregora , była chyba czymś najprzyjemniejszym w tamtym momencie. Interesowało go moja odpowiedz , czy po prostu chciał zyskać w moich oczach będąc uczestnikiem tamtej nieprzyjemnej sytuacji?
- Nie udawaj , że nie zauważyłeś. Zdecydowanie odbiegam od idealnie perfekcyjnych kształtów. - odpowiedziałam, mając głównie na myśli koleżanki siedzące przy jednym ze stolików.
Do sylwetki tzw. wieszaka zawsze było mi nie po drodze. Uwielbiałam jeść praktycznie wszystko , więc nie było mowy o utrzymaniu odpowiedniej wagi.
Kiedyś się tym przejmowałam , a teraz? 
Są w życiu o wiele ważniejsze sprawy niż mój kilogram więcej.
- Zauważyłem. - oznajmił , gdy próbowałam powstrzymać kolejny napad śmiechu.
Miło , że jesteś na tyle szczery , żeby nie mydlić mi oczu zbędnym zaprzeczaniem.
Punktujesz Schlierenzauer, zdecydowanie!
- Ale naturalność jest teraz w cenie! - dopowiedział krzycząc , gdy znalazłam się tuż obok baru.
Posłałam jedynie uśmiech w jego kierunku , nie chcąc  patrzeć na blondynowatych.

~~♥~~

To się nazywa mieć wyjątkowe szczęście.... Angielski tego mężczyzny jest znikomy , a moja znajomość języka niemieckiego nie obejmuje słowa 'na wynos'.
Gestykulacja , którą śmiałam włączyć w Nasz dialog na niewiele się zdała.
- Gregor , mógłbyś mi pomóc? - krzyknęłam w stronę szatyna , pogrążonego w rozmowie z Kraftem , który najwidoczniej dołączył grupy.
Najcudowniejsze tęczówki jakie świat widział zmierzały w moim kierunku nie karząc mi długo na siebie czekać.
- Jasne , powiedz tylko w czym ? - uśmiechnął się , pokazując rząd białych , równych ząbków.
Pokrótce wyjaśniłam mu powód mojej prośby , co widocznie go rozbawiło.
Dobitnie zakomunikował kelnerowi w ojczystym języku czego potrzebujemy.
Mężczyzna rozweselił się , posłusznie spełniając naszą prośbę.
- Dziękuje. - chociaż  tym marnym kontekście się rozumieliśmy. 
Odbierając z jego dłoni reklamówki z pokarmem uśmiechnęłam się po czym skierowałam w stronę wyjścia.
- Mówiłem , że pomogę , tak? - torby z moich dłoni zniknęły tak szybko jak się w nich pojawiły.
Punktujesz coraz bardziej Schlierenzauer, pytanie tylko dlaczego ? 
...
- Gregor może jednak zjecie z Nami? - po raz pierwszy usłyszałam głos niewysokiego bruneta.
Był taki beztroski jakby nieco dziecinny.
- Pierwsze wrażenie może i nie najlepsze w moim wykonaniu , ale poprawię się obiecuję . Stefan . - wyciągnął dłoń w geście przywitania szczerząc się nonszalancko. 
Pierwsze nie oznacza najgorsze... Może to i lepiej , że akurat wtedy odsypiałeś sądząc po atmosferze jaka panuje teraz w grupie. Integracja nie ma co!
Uścisnęłam lekko ową dłoń uśmiechając się. 
- Ann. - odpowiedziałam krótko.
- Wybawicielka bezbronnych. - wtrąciła Hilda śmiejąc się.
Czy Ty wiesz dziewczyno ile kosztuje mnie słuchanie tych Twoich niczym nie różniących się wypowiedzi? Ciągle bredzisz to samo , używając jedynie innych słów , słów o których znaczeniu nie masz bladego pojęcia.
- Pozwól , że wytłumaczę Ci jedną istotną sprawę. - zwróciłam swoje kroki w kierunku blondynki, czując na swoim ramieniu dłoń szatyna.
- To , że Emma wybiegła stąd , a ja skomentowałam Twoje zachowanie nie oznacza , że jestem czyjąś wybawicielką , a tym bardziej tego że sprawiłaś jej przykrość. - Moja twarz znalazła się w niebezpiecznej odległości od twarzy roztrzepanej blondynki. - Powód jest prosty... Wiesz ... 
W życiu napotykamy na swojej drodze różnych ludzi , inteligentnych , z pasją , pozytywną energią od których możemy wiele się nauczyć i tych z drugiej kategorii ... - zaczęłam zastanawiając się jakby tu nie obrazić zszokowanej Austriaczki. Tylko po co? Czy ona zastanawia się nad konsekwencjami swoich monologów , nad przykrością którą może sprawić innym ? Nie. Więc chociaż raz w życiu dostosuję się do poziomu człowieka z którym rozmawiam.
- Pustych , mało skomplikowanych, bez żadnego interesującego planu na swoje życie , dla których najważniejsze jest to co dotyczy ich samych. - oznajmiłam z ogromną satysfakcją w głosie. - Na szczęście sami decydujemy z którymi z tych ludzi chcemy przebywać.
Milczysz! Tak!... To najcenniejsza z nagród jakie mogłabym otrzymać.
Twoje milczenie i zdurnowaciały wzrok pana Morgensterna....
Jego postawę pozostawię bez oceny , ale tylko dlatego , żeby nie zgorszyć swojego umysłu.
- Ktoś może mi to wytłumaczyć? - wrzeszczał Kraft lustrując kolejne sylwetki.
- Może kolega Ci wyjaśni. - swoją dłonią wskazałam postać Thomas'a. - To chyba nie będzie zbyt skomplikowane dla Twojej główki , prawda? - dodałam uśmiechając się.
- Smacznego Stefan. - zaakcentowałam imię nowego kolegi , po czym wyszłam podążając do autokaru.
- Myślałem , że jej przyłożysz! - tuż obok mnie znalazł się Gregor, dla którego było to chyba oczywiste.
- Za kogo Ty mnie masz kolego? Rękoczyny tu nic nie zdziałają niestety... 
Dokładnie. Niestety! Najchętniej przyłożyłabym tej pustej lali  pokazała jak powinna się zachowywać, no ale cóż ... nie taka moja rola w tej bajce.
Przykładna, kulturalna Ann! Cała ja!

~~♥~~

- A Wam co tak do śmiechu ? - rozejrzałam się po pomieszczeniu , by odnaleźć właściciela owego głosu. Był dla mnie całkiem nieznany. Obcy.
Niczym nie wpasował się do głosów , które miałam okazję poznać.
- Didl! - szatyn oświecił mój umysł przytulając przyjaciela.
A! To ten ... chłopak z tunelem w uchu! Skojarzenie , które podsunęła mi wyobraźnia.
Kolejny blondynowaty , ciekawe czy odróżnia go coś od pozostałych jasnowłosych ?
- Thomas Dithart. - powiedział przytulając mnie.
Zastygłam . Ten to dopiero ma wyczucie. Lustruję go z góry na dół próbując nie oceniać na podstawie kolegów , a ten z takimi gestami.
Całkiem przyjemnymi jakby nie patrzeć.
Pozostało mi się jedynie uśmiechnąć , by nie zdradzić wcześniej wykonywanych 'czynności'.
- Mamy koleżankę dla Ciebie! Jest w restauracji! - oznajmił szyderczo Gregor przypatrując się skoczkowi.
Niemal od razu pomyślałam o Idzie.
Roześmiałam się na samą myśl o ich wspólnej 'przyszłości' .
- Ann , dlaczego się śmiejesz?! - zatrzymał mnie , a w jego oczach widziałam jakby to powiedzieć strach ... strach przed nieznanym.
- Nie odbiorę Ci tej przyjemności Thomas... Poznaj i sam oceń. - odpowiedziałam siadając na swoim miejscu.
Prócz naszej trójki w autokarze nie było nikogo , co mnie zastanowiło.
Kofler , Emma? ...
Czyżby Andreas , tak bardzo przejął się rolą opiekuna? Zadziwiające.
...
- Co czytasz? - szatyn usiadł obok mnie uśmiechając się.
Czyżbyś naprawdę nie widział? Okładka publikacji odpowie na to pytanie za mnie.
Wystarczy się przyjrzeć Schlieri..
Zamknęłam książkę , by uwidocznić główną stronę. Szatyn uśmiechnął się widząc postać na zdjęciu.
Dobrze mu znaną osobę.
- Sven ? Interesuję Cię jego osoba? - zapytał jakby zdziwiony.
Gdyby mnie nie interesowała sądzisz , że poświęcałabym swój czas na czytanie owego 'pamiętnika'.
To coś innego , niezmyślonego , to nie wytwór czyjeś wyobraźni. To prawdziwe życie.
Trudne życie.
- Dziwi Cię to ? 
- Nie , po prostu sądziłem , że wolisz Austriaków. - spojrzał na mnie jakby zawiedziony.
Zdziwiło mnie to.
- Moja wola lubienia poszczególnych narodowości niewielkie ma tutaj znaczenie.- zaśmiałam się odkładając książkę do torby.
- Sądzisz , że Thomas'owi spodoba się Ida? - zapytałam chcąc odbiec od wcześniejszego tematu , który najwyraźniej nie przypadł do gustu Austriakowi.
- Nie sądzę , patrz! - dłonią wskazał na sylwetkę wybiegającego z restauracji blondyna , która widoczna była zza szyby.
- Schowajcie mnie gdzieś ! Szybko! - Didl wbiegł do pojazdu siadając pomiędzy mną a Gregorem, powodując iż szatyn osunął się na podłoże.
- Oszalałeś! - wrzasnął Schlieri spoglądając na kolegę.
Czyżbym się nie myliła? Ida już na wstępie odsłoniła swoją osobowość? Jakież to przewidywalne.
- Coś się stało? - zwróciłam się do niego , czekając tylko na potwierdzenie moich przypuszczeń.
- Ona jest... - zaczął spoglądając na osoby wchodzące do autokaru. - Ann. błagam zrób coś!
- Gregor błagam zrób coś! - powtórzyłam po skoczku wtapiając swoje tęczówki w postać szatyna.
No pokaż Nam na co Cię stać Schlierenzauer?
...
- Thomas tu jesteś! - Ida wcisnęła się pomiędzy Nas, nie zważając na to że nie jest tu mile widziana.
-  Ida.. - odpowiedział spoglądając to na mnie, to na Grega.
- Chyba muszę Cię o czymś poinformować skoro Didl nie ma na tyle odwagi wewnętrznej. - zaczął szatyn patrząc na koleżankę.
Ciekawe co takiego wpadło do tej pięknej główki. Pomysł na miarę Gregora Schlierenzauera.
- Bo widzisz , Nasz kochany blondyn niestety nie może odwzajemnić Twojej fascynacji , ponieważ odnalazł już wybrankę swojego serca. - zakończył z szyderczym uśmiechem.
- Co?! - wrzasnęli równolegle blondynowaci.
Nie no jeszcze śmiesz zaprzeczać Dithart?! Nie powiem pomysł nie należy do najlepszych , ale cóż ... 
Albo będzie na tyle głupia i uwierzy , albo ... przeżyjesz fascynującą 31-dniową przygodę!
- Naprawdę? - zapytała jakby 'łykając' kłamstwo Austriaka.
Thomas pokiwał lekko głową w celu potwierdzenia , mając nadzieję, że pozbył się zbędnego 'balastu'.
- Stefanku! - dziewczyna natychmiast skierowała się w stronę niczego nieświadomego bruneta.

------------------------------------------------------------

Nic dodać , nic ująć!

Dziękuje Wam za wszystko!
Uczelnia :D ♥






 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Third diament.

'Urodziłam się , aby popełniać błędy, a nie udawać doskonałą'


Zadziwiające jak dwa niezbyt różniące się głosy , mogą irytować umysł człowieka.
Piskliwe ,zadziorne, przesłodzone ...
Modliłam się , aby w końcu zmęczone tym natłokiem słów zamilkły.
Ale nie, bo po co ? Czymże są moje wewnętrzne błagania przy zderzeniu z wszechobecnym urokiem Pana Morgensterna.
Właśnie , niczym.
...
Moje spojrzenie mimowolnie skierowało się na sylwetkę blondyna, który usiadł zaraz przed zajmowanym przeze mnie miejscem.
Uśmiechnęłam się zauważając jak dyskretnie mi się przygląda.
Czyżby fascynujące rozmowy z koleżankami go zanudziły ? A może czas na zmianę frontu.
W końcu wszyscy mamy się integrować.
Integracja podstawą dobrze zgranego teamu.
W luce pomiędzy dwoma siedzeniami dostrzegłam karteczkę na której widniał nieznany mi numer telefonu.
Przyglądałam się jej ze zdziwieniem , nie rozumiejąc znaczenia owej 'wiadomości'.
Bawimy się w jakąś nieznaną mi grę? Dopisujemy kolejne cyferki podając papierek dalej ?
Przedszkole?
Nie można by usiąść i porozmawiać jak na dorosłych ludzi przystało? 
Zanim zdążyłam ukończyć swoją wewnętrzną wypowiedz poczułam jak ktoś zajmuje miejsce obok mnie.
Teraz przyszedł czas na wyższy poziom komunikacji.
Gimnazjum, a więc przeszywające uśmiechy , nie wnoszące nic do wzajemnych relacji.
Podobno jedna minuta uśmiechu na naszych twarzach wydłuża życie o 30 sekund , więc?
Tak , szczerz się Morgenstern! Szczerz!
- Chciałbym być Twoim osobistym opiekunem. - przerwał ową wymianę gestów. 
Opiekunem ?
Czyżbyśmy cofali się jednak o dwa poziomy niżej.... Żłobek?
No wybacz , ale w rozpisce nie było mowy o przymusowym opiekunie.... Bo chyba nie było?
Przeanalizowałam dokument , który utrwaliłam w pamięci w poszukiwaniu punktu zaczepiania.
Nie myliłam się , no chyba że członkowie Austriackiej grupy skoczków otrzymali inne zarządzenia.
Jakby na to spojrzeć z innej perspektywy nie było to takie złe... 
Opieka przystojnego blondyna przez całe 31 dni ?
Kiedyś o tym marzyłam... a dziś?
Dziś mogę powrócić do marzeń.
- Opiekunem ? - zapytałam w celu upewniania.
- To jest mój numer , wykorzystuj go kiedy tylko chcesz. - wskazał palcem na ową kartkę.
Wykorzystuj ? Chyba nie wiesz w co się pakujesz... Potrafię wyegzekwować złożone obietnicę zyskując przy tym bardzo wiele... 
Ale to nie ten czas , nie ta bajka.
- Morgi! - po raz kolejny tego pisku nie zniosę. Proszę.
Nie można grzeczniej , spokojniej bez zbędnej ekscytacji w głosie? Widocznie nie.
Hilda ma swoją , jakże orginalną barwę głosu , więc chyba czas abym się z nią oswoiła.
Thomas wstał kierując się w stronę dziewczyny z jakże uroczym uśmiechem. 
Usiadł obok pogrążając się w rozmowie...
Chociaż z tego co zauważyłam to ona mówiła , a on ? Posłusznie słuchał z utkwionym wzrokiem na jej, powinnam się tu ładnie wyrazić. Spoglądał na jej dwa walory ciała , które moim skromnym zdaniem nie były warte tych jasnozielonych tęczówek.
No ale cóż.... Nie mnie oceniać jego gust! A raczej jego brak.

~~♥~~

- Cześć , jestem Emma. - uniosłam swoją twarz ku górze , by spojrzeć na właścicielkę lekko zachrypniętego głosu. 
Była całkiem inna ... taka speszona, zdenerwowana , ale sympatyczna.
Niektórych ludzi możemy ocenić po kilku wypowiedzianych słowach. Swoją przejrzystością tonu głosu odsłaniają nam swoje naturalna , szczere oblicze. 
Uśmiechnęłam się, by ocieplić nasze stosunki ,czując podświadomie, że będzie to jedna z niewielu osób z którymi uda się porozumieć.
- Mogę zająć miejsce obok Ciebie? - tym pytaniem zdecydowanie zyskała moją sympatię , a przynajmniej jej część... Nie pomyliłam się. Emm jak pozwoliłam sobie ją nazwać nie została pozytywnie odebrana przez jasnowłose koleżanki , które tak bardzo uwielbiałam. Nie powiedziała dlaczego , a ja? 
Nie sądziłam , że w tak krótkim czasie będę miała okazję poznać prawdziwe oblicze blondynek.
Bez opamiętania oddałyśmy się wspólnej rozmowie...
Nie spodziewałam się , że tak wiele wspólnych tematów , poglądów mogą mieć dwie nieznające się dotychczas osoby.
Nasze racje na temat kilku tematów , które miałyśmy okazję poruszyć nie różniły się w żaden sposób.
Zgadzałyśmy się wręcz w stu procentach.
Gdy autokar zatrzymał się , a do środka wszedł mężczyzna z opanowanym nieładem na głowie , krzyk jednej z koleżanek oderwał mnie od poruszonego wątku w rozmowie.
Na swoim nadgarstku poczułam dłoń , która z niewiadomych dla mnie przyczyn ściskała go powodując uczucie dyskomfortu.
- Emm. - szepnęłam widząc ,iż osoba sprawiająca mi ból to szatynka.
Dziewczyna natychmiast poluźniła uścisk zabierając swoją rękę. 
W jej piwnych oczach zauważyłam radość z domieszką zawstydzenia... Czekaj Ann! Myśl!
Mężczyzna, nerwowe ruchy, radość , zawstydzenie?!
Tak! To przecież oczywiste.... Emma pozna zaraz miłość swojego życia!
Robi się ekscytująco.
- Cześć dziewczyny, jestem Gregor. - odezwał się podchodząc do Nas.
Jak na kulturalną osobą przystało uniosłam się lekko ściskając jego dłoń.
- Ann. - jakie to pospolite pomyślałam, gdy odwzajemnił gest.
- A to jest Emma. - dodałam , widząc , że koleżanka widocznie zbytnio się przejęła spotkaniem swojego ideału.
Gregor zmierzył ją tylko wzrokiem , z niewyraźną miną, po czym odszedł.
- Masz zamiar tak przez cały czas? - zapytałam przeglądając kolejne strony publikacji.
- Przepraszam. - szepnęła , czym spowodowała iż owa książka wypadła mi z rąk.
Za co Ty mnie przepraszasz ... Nie mój ideał , nie moja fascynacja... nic tu nie dotyczy mnie.
- Aż tak na Ciebie oddziaływuję ? 
- Nie mogę po prostu uwierzyć , że mam szansę ich poznać , być tak blisko osób , które do niedawna były nieosiągalne. - odpowiedziała patrząc na mnie.
Jednak nie mogłam podzielić jej spojrzenia , gdyż zaaprobował mnie widok Morgensterna trzymającego w ramionach Hildę.
Przetarłam oczy ze zdumienia, nie wierząc w to co widzę.... Opiekunem tak? 
Ależ z Ciebie łatwowierna idiotka Ann!

~~♥~~

W autokarze nagle zrobiło się nadzwyczaj cicho i spokojnie.
Na samym przodzie pojazdu zgromadzili się wszyscy skoczkowie oprócz śpiącego Kraft'a , który najwyraźniej nie był zdolny do zespołowej integracji.
-  Za kilkanaście minut zatrzymamy się, aby coś zjeść , podobno rozmowy przy jednym stole zbliżają ludzi, więc ... - zaczął najstarszy z Austriaków. 
- Ale do tego czasu , pozwolimy Wam na bliższe poznanie Nas.- wtrącił roześmiany blondyn. - Wy zadajecie pytania , my odpowiadamy.
- Na każde pytanie odpowiecie? - wrzasnęła , a raczej powinnam powiedzieć pisnęła Ida uśmiechając się szyderczo do 'przyjaciółki'.
Widząc aprobatę na twarzach Austriaków , niemal od razu przekrzykiwały się wzajemnie zadając poszczególne pytania.
Żadne z nich nie było na wyższym poziomie , niż ten który obstawiałam.
' Wymarzona dziewczyna , najlepszy pocałunek , najzabawniejsza randka ' ..
Na samą myśl o kierunku w którym zmierzały owe pytania założyłam na uszy duże , białe słuchawki.
Posyłając uśmiech do Emm , wyłączyłam się oddając całkowicie rytmom wydostającym się z 'głośników'.

There comes a time when we heed a certain call
When the world must come together as one
There are people dying
Oh, and it's time to lend a hand to life
The greatest gift of all


Moją nadmierną ekscytację danym utworem przerwał stojący nade mną brunet.
Osunęłam słuchawki , by opadły na mój kark , po czym przyglądałam się mu pytającym wzrokiem.
- A Ty Ann ... nie ma pytania , które chciałabyś nam zadać? - odezwał się.
No to powiem Ci Kofler, że mnie zadziwiłeś.... Nie macie dość pytań od inteligentnych blondynek , że prosicie o więcej ? A może spodziewasz się czegoś konkretniejszego. 
Ciekawie rozbudowanego pytania nie ingerującego w życie osobiste. Mam Cię zaskoczyć?
Numer obuwia sportowego? , Długość nart? Rozmiar kombinezonu?
Każde idiotyczne , ale chyba lepsze od poprzedniczek.
- Jesteśmy na miejscu. - krzyknął kierowca pojazdu , którego wcześniej nie zauważyłam.
- Pozwolisz , że zadam je innym razem ? - uśmiechnęłam się opuszczając swoje miejsce.
Autokar opustoszał w sekundę, a gdy się odwróciłam tuż za mną szedł Thomas.
Zatrzymałam się obok kosza na śmieci przy wyjściu wyciągając z kieszeni małą,białą karteczkę.
Tak tą ... 'Prezent od mojego opiekuna'.
Podarłam ją na kilka mniejszych części , tak żeby nie uszło to uwadze kolegi stojącego za mną.
Wrzuciłam ' śmieci' do środka po czym oddaliłam się doganiając Emmę , która szła samotnie.

---------------------------------------------

Nie mam pojęcia dlaczego , ale to opowiadanie pisze mi się z taką lekkością ...
Może dlatego , że to coś innego niż Difficult.
Tam życie Ann jest skomplikowane , a tutaj?
Będzie chyba prościej , ale nie tak do końca.
Pewne jest jedno.
Diament będzie o wiele krótszą historią :).
Miłego!