środa, 9 kwietnia 2014

Fourth diament.

' Są piękne dziewczyny. Są mądre dziewczyny. Są szczupłe dziewczyny, utalentowane...

I jestem JA. '


Obie udałyśmy się do restauracji , w której rozsiedli się już pozostali.
Zajęłam miejsce obok szatynki , czego po chwili pożałowałam.
Na przeciw mojej sylwetki usadowili się blondynowaci , co mnie niezmiernie 'ucieszyło'.
Przeglądałam kartę menu w poszukiwaniu odpowiedniej pozycji dla mnie.
Nigdy nie byłam wybredna , ale jak już widzi się tyle ciekawych nazw pod którymi kryją się niesamowite dania, człowiek najzwyczajniej w świecie ma ochotę na wszystko.
Tak też było i tym razem.
Powstrzymałam się jednak , zaglądając do karty , którą trzymała Emma w poszukiwaniu wspólnej inspiracji.
- Może to? - szepnęłam wskazując na pozycję pod numerem 4.
' Roladka z kurczaka z orzechami'.
Drób to jedyne z mięs , które przyswaja mój organizm.
- Wolałabym raczej coś innego... - odpowiedziała , przeglądając kolejne strony.
- Na Twoim miejscu jadłabym sałatę , spójrz jak Ty w ogóle wyglądasz! - zaczęła swoją mądrą wypowiedz Hilda śmiejąc się
- Jak wieloryb! - dopowiedziała Ida , powodując , że pozostali dołączyli do roześmianych blondynek.
Myślałam , że chociaż ona ma odrobinę inteligencji , aby nie przewyższyć głupotą swojej koleżanki.
Pomyliłam się...
Koniec! Teraz to nie ma mowy o zachowaniu chociażby odrobiny kultury!
Pożałujesz idiotko tych słów.
- A jednak pozory nie mylą. - wstałam zatapiając wzrok w sylwetce głupiutkiej blondynki. - Jedna głupsza od drugiej. 
Odeszłam od stołu , zasuwając za sobą krzesło.
- Może zamiast oceniać innych spojrzałabyś na siebie , ideałem chodzącym nie jesteś , no chyba , że niektórzy mężczyźni ubóstwiają blondynki z ograniczonym rozumem.
Swój wzrok skierowałam na próbującego opanować śmiech Thomas'a.
Mój umysł, aż wrzał ze złości widząc jak niby dorosły człowiek , mający córkę na wychowaniu bierze przykład z nowo poznanych Austriaczek.
- Brawo Panie Morgenstern. - zaklaskałam dłońmi. - Widzę , że znalazłeś sobie towarzystwo idealnie pasujące do niskiej inteligencji jaką posiadasz. Gratuluje. - wrzasnęłam wybiegając z lokalu.

~~♥~~

Nie musiałam zbyt daleko szukać Emmy ... właściwie to , gdzie mogłaby się skryć jak nie w autobusie. 
Wokoło lasy , nieznane Nam obiekty, długa prosta droga prowadząca nie wiadomo dokąd.
- Emm. nie przejmuj się nimi... - oznajmiłam wchodząc do pomieszczenia na końcu pojazdu. 
Prowizoryczna autokarowa toaleta dla pasażerów.
- Myślałam , że chociaż tutaj nie spotkają mnie tego typu obelgi , że dorośli ludzie podchodzą inaczej do kilku kilogramów nadwagi .. Pomyliłam się. - po jej policzku spłynęła łza , która nie wiedząc czemu dotknęła mnie tak bardzo jakbym to ja była za to odpowiedzialna.
Obiecałam sobie , że nie zostawię tego tak ... winowajcy zapłacą za ból jaki wyrządzili nawet jeżeli było to nieświadome.
- Emm , nie warto... - tuż za mną stanął uśmiechnięty brunet , który po chwili ukucnął obok zapłakanej Austriaczki.
Kofler , Kofler... Czyżby jeden mądry wśród tych idiotów? Jeden , dorosły.
- Każdy z Nas ma z czymś problem , coś co nie podoba się innym , ale to Nas w jakiś sposób wyróżnia. Nie jesteśmy identyczni i to jest wspaniałe... Liczy się to co masz tutaj - dłonią wskazał na ' swoje serce' , a ja mimowolnie uśmiechnęłam się. - Twoje wnętrze jest najważniejsze.
- Andreas ma rację. - wtrącił szatyn który przed momentem niezauważony do Nas dołączył.
Odwróciłam się kierując na Niego swój wzrok , dopiero teraz zauważyłam , że jego czekoladowe tęczówki są tak hipnotyzujące , tak bardzo czarujące.
Mogłabym się w nich zatracić , gdyby nie zaistniałe okoliczności.
- Ann , może pójdziesz do restauracji wziąć dla Nas cokolwiek na wynos. Musimy przecież coś zjeść. 
To się nazywa opiekun... Najmilszy , najdokładniejszy, najbardziej troskliwy...
Dobrze , że tego nie słyszysz.
- Nie chce nic jeść,nie mam ochoty. - głos szatynki spowodował ,iż zatrzymałam się z niezrozumiałą dla mnie złością w środku swojego ciała.
Tak to my się bawić nie będziemy , myślisz że pozwolę na to , żeby przez te puste jasne łby Twoje nastawienie do jedzenia się zmieniło? ... Chcesz 'schudnąć' żaden problem , ale nie w taki sposób! 
- Niby dlaczego ? - zadałam owe pytanie dobrze znając odpowiedz ... jednak chciałam , by powiedziała co tak naprawdę o sobie myśli , jak postrzega swoją sylwetkę.
- Wyglądam jak wieloryb... - szepnęła nie patrząc nawet na mnie.
Po usłyszeniu tego określenia zaśmiałam się widząc oczyma wyobraźni owe zwierzę.
- Ładny z Ciebie wielorybek , wiesz? - uklęknęłam naprzeciw , by spojrzeć w piwne tęczówki dziewczyny. - Mam nadzieję , że nie pogardzisz przyjaźnią  którą oferuję Ci słoniątko za które uważam się ja?  - Oczy Emmy wyraźnie rozjaśniły się , powodując iż miałam nadzieję , że ten dzień jednak nie będzie do końca stracony.
- Więc teraz bawimy się jak na porządne dziewczyny przystało , a po wymarzonym miesiącu w towarzystwie ulubionych skoczków - zaakcentowałam ostatnie wyrazy . - Znajdziemy sobie posadę w jednym z Austriackich ogrodów zoologicznych, stoi ? 
Kąciki ust Emm uniosły się ku górze , powodując że ze spokojem umysłu mogłam oddalić się do restauracji.
...
- Zaczekaj! - usłyszałam za sobą krzyk , który spowodował iż zwolniłam nieco kroku.
Nie odwracałam się wiedząc kim jest posiadacz owego głosu.
Szatyn o urzekających czekoladowych tęczówkach.
- W czym mogę Ci pomóc Schlieri?  - zapytałam , gdy skoczek znalazł się obok mnie.
- Pomyślałem , że może pomogę Ci z tym zamówieniem , w końcu trochę tego będzie... 
Fakt , trzy główne dania do zamówienia , a następnie dostarczenia wygłodniałym obywatelom.
Zgodziłam się z lekkim uśmiechem na ustach.
- Domyślam się , że chciałaś sprawić aby Emma poczuła się lepiej , ale to chyba nie powód , żeby określać się mianem słonia? - zadał to pytanie , a ja w jednej chwili zlustrowałam swoją sylwetkę.
- Słoniątka. - poprawiłam natychmiast jego wypowiedz. 
- Znacząca różnica. - przyznał , powodując iż oboje zanieśliśmy się gromkim śmiechem.
Wchodząc do restauracji , tęczówki znajdujących się tam osób skierowane były na Nas.
Na dwoje ludzi śmiejących się z nieznanych dla innych przyczyn.
-  Nie odpowiedziałaś na moje pytanie... - ciekawość Gregora , była chyba czymś najprzyjemniejszym w tamtym momencie. Interesowało go moja odpowiedz , czy po prostu chciał zyskać w moich oczach będąc uczestnikiem tamtej nieprzyjemnej sytuacji?
- Nie udawaj , że nie zauważyłeś. Zdecydowanie odbiegam od idealnie perfekcyjnych kształtów. - odpowiedziałam, mając głównie na myśli koleżanki siedzące przy jednym ze stolików.
Do sylwetki tzw. wieszaka zawsze było mi nie po drodze. Uwielbiałam jeść praktycznie wszystko , więc nie było mowy o utrzymaniu odpowiedniej wagi.
Kiedyś się tym przejmowałam , a teraz? 
Są w życiu o wiele ważniejsze sprawy niż mój kilogram więcej.
- Zauważyłem. - oznajmił , gdy próbowałam powstrzymać kolejny napad śmiechu.
Miło , że jesteś na tyle szczery , żeby nie mydlić mi oczu zbędnym zaprzeczaniem.
Punktujesz Schlierenzauer, zdecydowanie!
- Ale naturalność jest teraz w cenie! - dopowiedział krzycząc , gdy znalazłam się tuż obok baru.
Posłałam jedynie uśmiech w jego kierunku , nie chcąc  patrzeć na blondynowatych.

~~♥~~

To się nazywa mieć wyjątkowe szczęście.... Angielski tego mężczyzny jest znikomy , a moja znajomość języka niemieckiego nie obejmuje słowa 'na wynos'.
Gestykulacja , którą śmiałam włączyć w Nasz dialog na niewiele się zdała.
- Gregor , mógłbyś mi pomóc? - krzyknęłam w stronę szatyna , pogrążonego w rozmowie z Kraftem , który najwidoczniej dołączył grupy.
Najcudowniejsze tęczówki jakie świat widział zmierzały w moim kierunku nie karząc mi długo na siebie czekać.
- Jasne , powiedz tylko w czym ? - uśmiechnął się , pokazując rząd białych , równych ząbków.
Pokrótce wyjaśniłam mu powód mojej prośby , co widocznie go rozbawiło.
Dobitnie zakomunikował kelnerowi w ojczystym języku czego potrzebujemy.
Mężczyzna rozweselił się , posłusznie spełniając naszą prośbę.
- Dziękuje. - chociaż  tym marnym kontekście się rozumieliśmy. 
Odbierając z jego dłoni reklamówki z pokarmem uśmiechnęłam się po czym skierowałam w stronę wyjścia.
- Mówiłem , że pomogę , tak? - torby z moich dłoni zniknęły tak szybko jak się w nich pojawiły.
Punktujesz coraz bardziej Schlierenzauer, pytanie tylko dlaczego ? 
...
- Gregor może jednak zjecie z Nami? - po raz pierwszy usłyszałam głos niewysokiego bruneta.
Był taki beztroski jakby nieco dziecinny.
- Pierwsze wrażenie może i nie najlepsze w moim wykonaniu , ale poprawię się obiecuję . Stefan . - wyciągnął dłoń w geście przywitania szczerząc się nonszalancko. 
Pierwsze nie oznacza najgorsze... Może to i lepiej , że akurat wtedy odsypiałeś sądząc po atmosferze jaka panuje teraz w grupie. Integracja nie ma co!
Uścisnęłam lekko ową dłoń uśmiechając się. 
- Ann. - odpowiedziałam krótko.
- Wybawicielka bezbronnych. - wtrąciła Hilda śmiejąc się.
Czy Ty wiesz dziewczyno ile kosztuje mnie słuchanie tych Twoich niczym nie różniących się wypowiedzi? Ciągle bredzisz to samo , używając jedynie innych słów , słów o których znaczeniu nie masz bladego pojęcia.
- Pozwól , że wytłumaczę Ci jedną istotną sprawę. - zwróciłam swoje kroki w kierunku blondynki, czując na swoim ramieniu dłoń szatyna.
- To , że Emma wybiegła stąd , a ja skomentowałam Twoje zachowanie nie oznacza , że jestem czyjąś wybawicielką , a tym bardziej tego że sprawiłaś jej przykrość. - Moja twarz znalazła się w niebezpiecznej odległości od twarzy roztrzepanej blondynki. - Powód jest prosty... Wiesz ... 
W życiu napotykamy na swojej drodze różnych ludzi , inteligentnych , z pasją , pozytywną energią od których możemy wiele się nauczyć i tych z drugiej kategorii ... - zaczęłam zastanawiając się jakby tu nie obrazić zszokowanej Austriaczki. Tylko po co? Czy ona zastanawia się nad konsekwencjami swoich monologów , nad przykrością którą może sprawić innym ? Nie. Więc chociaż raz w życiu dostosuję się do poziomu człowieka z którym rozmawiam.
- Pustych , mało skomplikowanych, bez żadnego interesującego planu na swoje życie , dla których najważniejsze jest to co dotyczy ich samych. - oznajmiłam z ogromną satysfakcją w głosie. - Na szczęście sami decydujemy z którymi z tych ludzi chcemy przebywać.
Milczysz! Tak!... To najcenniejsza z nagród jakie mogłabym otrzymać.
Twoje milczenie i zdurnowaciały wzrok pana Morgensterna....
Jego postawę pozostawię bez oceny , ale tylko dlatego , żeby nie zgorszyć swojego umysłu.
- Ktoś może mi to wytłumaczyć? - wrzeszczał Kraft lustrując kolejne sylwetki.
- Może kolega Ci wyjaśni. - swoją dłonią wskazałam postać Thomas'a. - To chyba nie będzie zbyt skomplikowane dla Twojej główki , prawda? - dodałam uśmiechając się.
- Smacznego Stefan. - zaakcentowałam imię nowego kolegi , po czym wyszłam podążając do autokaru.
- Myślałem , że jej przyłożysz! - tuż obok mnie znalazł się Gregor, dla którego było to chyba oczywiste.
- Za kogo Ty mnie masz kolego? Rękoczyny tu nic nie zdziałają niestety... 
Dokładnie. Niestety! Najchętniej przyłożyłabym tej pustej lali  pokazała jak powinna się zachowywać, no ale cóż ... nie taka moja rola w tej bajce.
Przykładna, kulturalna Ann! Cała ja!

~~♥~~

- A Wam co tak do śmiechu ? - rozejrzałam się po pomieszczeniu , by odnaleźć właściciela owego głosu. Był dla mnie całkiem nieznany. Obcy.
Niczym nie wpasował się do głosów , które miałam okazję poznać.
- Didl! - szatyn oświecił mój umysł przytulając przyjaciela.
A! To ten ... chłopak z tunelem w uchu! Skojarzenie , które podsunęła mi wyobraźnia.
Kolejny blondynowaty , ciekawe czy odróżnia go coś od pozostałych jasnowłosych ?
- Thomas Dithart. - powiedział przytulając mnie.
Zastygłam . Ten to dopiero ma wyczucie. Lustruję go z góry na dół próbując nie oceniać na podstawie kolegów , a ten z takimi gestami.
Całkiem przyjemnymi jakby nie patrzeć.
Pozostało mi się jedynie uśmiechnąć , by nie zdradzić wcześniej wykonywanych 'czynności'.
- Mamy koleżankę dla Ciebie! Jest w restauracji! - oznajmił szyderczo Gregor przypatrując się skoczkowi.
Niemal od razu pomyślałam o Idzie.
Roześmiałam się na samą myśl o ich wspólnej 'przyszłości' .
- Ann , dlaczego się śmiejesz?! - zatrzymał mnie , a w jego oczach widziałam jakby to powiedzieć strach ... strach przed nieznanym.
- Nie odbiorę Ci tej przyjemności Thomas... Poznaj i sam oceń. - odpowiedziałam siadając na swoim miejscu.
Prócz naszej trójki w autokarze nie było nikogo , co mnie zastanowiło.
Kofler , Emma? ...
Czyżby Andreas , tak bardzo przejął się rolą opiekuna? Zadziwiające.
...
- Co czytasz? - szatyn usiadł obok mnie uśmiechając się.
Czyżbyś naprawdę nie widział? Okładka publikacji odpowie na to pytanie za mnie.
Wystarczy się przyjrzeć Schlieri..
Zamknęłam książkę , by uwidocznić główną stronę. Szatyn uśmiechnął się widząc postać na zdjęciu.
Dobrze mu znaną osobę.
- Sven ? Interesuję Cię jego osoba? - zapytał jakby zdziwiony.
Gdyby mnie nie interesowała sądzisz , że poświęcałabym swój czas na czytanie owego 'pamiętnika'.
To coś innego , niezmyślonego , to nie wytwór czyjeś wyobraźni. To prawdziwe życie.
Trudne życie.
- Dziwi Cię to ? 
- Nie , po prostu sądziłem , że wolisz Austriaków. - spojrzał na mnie jakby zawiedziony.
Zdziwiło mnie to.
- Moja wola lubienia poszczególnych narodowości niewielkie ma tutaj znaczenie.- zaśmiałam się odkładając książkę do torby.
- Sądzisz , że Thomas'owi spodoba się Ida? - zapytałam chcąc odbiec od wcześniejszego tematu , który najwyraźniej nie przypadł do gustu Austriakowi.
- Nie sądzę , patrz! - dłonią wskazał na sylwetkę wybiegającego z restauracji blondyna , która widoczna była zza szyby.
- Schowajcie mnie gdzieś ! Szybko! - Didl wbiegł do pojazdu siadając pomiędzy mną a Gregorem, powodując iż szatyn osunął się na podłoże.
- Oszalałeś! - wrzasnął Schlieri spoglądając na kolegę.
Czyżbym się nie myliła? Ida już na wstępie odsłoniła swoją osobowość? Jakież to przewidywalne.
- Coś się stało? - zwróciłam się do niego , czekając tylko na potwierdzenie moich przypuszczeń.
- Ona jest... - zaczął spoglądając na osoby wchodzące do autokaru. - Ann. błagam zrób coś!
- Gregor błagam zrób coś! - powtórzyłam po skoczku wtapiając swoje tęczówki w postać szatyna.
No pokaż Nam na co Cię stać Schlierenzauer?
...
- Thomas tu jesteś! - Ida wcisnęła się pomiędzy Nas, nie zważając na to że nie jest tu mile widziana.
-  Ida.. - odpowiedział spoglądając to na mnie, to na Grega.
- Chyba muszę Cię o czymś poinformować skoro Didl nie ma na tyle odwagi wewnętrznej. - zaczął szatyn patrząc na koleżankę.
Ciekawe co takiego wpadło do tej pięknej główki. Pomysł na miarę Gregora Schlierenzauera.
- Bo widzisz , Nasz kochany blondyn niestety nie może odwzajemnić Twojej fascynacji , ponieważ odnalazł już wybrankę swojego serca. - zakończył z szyderczym uśmiechem.
- Co?! - wrzasnęli równolegle blondynowaci.
Nie no jeszcze śmiesz zaprzeczać Dithart?! Nie powiem pomysł nie należy do najlepszych , ale cóż ... 
Albo będzie na tyle głupia i uwierzy , albo ... przeżyjesz fascynującą 31-dniową przygodę!
- Naprawdę? - zapytała jakby 'łykając' kłamstwo Austriaka.
Thomas pokiwał lekko głową w celu potwierdzenia , mając nadzieję, że pozbył się zbędnego 'balastu'.
- Stefanku! - dziewczyna natychmiast skierowała się w stronę niczego nieświadomego bruneta.

------------------------------------------------------------

Nic dodać , nic ująć!

Dziękuje Wam za wszystko!
Uczelnia :D ♥






 

7 komentarzy:

  1. hahahaahahaha
    Do tej pory cieszy mi się micha :D
    Powiem Ci szczerze, że sama osobiście nie przepadam za Diethartem ale w tym opowiadaniu jest świetny :D
    No i co z tym Morgim? Serio? Taka płycizna? Normalnie szkoda gadać. A blondynki... mam ochotę powyrywać im te blond kłaczki po jednym ale wszystkie. :P
    Mam nadzieję, że Andreas dobrze zaopiekuje się Emmą... i wyczuwam romansik Milordzie :D
    Gregor? - taki pomocny... ho ho ho... Kto wie co tam się wydarzy :D
    Mam nadzieję, że dowiem się tego już nie długo :P
    Buziole:*
    P.S.: Nawet nie wiesz jak dobrze zobaczyć nowy rozdział siedząc na nudnym wykładzie... :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku. Kochana nawet nie wiesz jak bardzo mi poprawiasz humor swoimi rozdziałami. Tym bardziej, że za jakąś godzinkę znów będę musiała się zmierzyć z sama wiesz kim..
    No ale dobra. Hilda i Ida to takie pustaki. Nic tylko złapać za te blond kłaki i walić głowami o ścianę.. A Thomas to akurat inteligencją też nie grzeszy..
    A Emma nie powinna brać tego do siebie. Jak widać Kofler odpowiednio o nią już zadbał. Hm. Coś mi się zdaje, że za tym ich wspólnym zniknięciem coś się kryje ;p I Gregor. Stara się. Nawet jest uroczy. Zaraz, wróć. Powinnam mieć teraz awersję do facetów. No ale nie potrafię.. Nawet Didl mnie tutaj urzekł.. Biedaczysko, Ida go przeraziła.. W sumie to Stefanowi też już współczuję.. Nie jest chyba jeszcze świadomy co go czeka.
    I wiesz co? Podoba mi się Ann w tym wydaniu.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na 5 rozdział mojej historii, czyli "On takich głupich dziewcząt, jak ty ma na pęczki!"
    "-Wszystko słyszałaś, prawda? -odsunęłam się od niej.
    -Niestety tak. -w oczach pojawiła się jeszcze większa ilość słonej cieczy.
    -Ale ja naprawdę go kocham, babciu! -wyrzuciłam z siebie i ponownie się w nią wtuliłam."
    http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/5-on-takich-gupich-dziewczat-jak-ty-ma.html
    Pozdrawiam,
    OL. ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. buahahaha... D you made my day :)

    mega zajebisty rozdział, chę taki następny.

    pozdrawiam gorąco, ściskam mocno i życzę weny, buziaki kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie Kofler mnie urzekł swoim zachowaniem! To tylko fragment, a ja po przeczytaniu pamiętam tylko Koflera ;D Chociaż nie! Wyobrażam sobie Ann jak próbuje się dogadać z kelnerem ;D I widzę Schlierenzauera z jego cudownymi tęczówkami *.* I zdezorientowane miny blondynek jak Ann na nie naskoczyła! Ja wszystko widzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pomyślałabym, że Morgenstern może się tak zachować w stosunku do Ann, zdziwiło mnie to bardzo, ale cóż... Trafił swój na swego, Morgi trafił (niestety) na Idę i Hildę, ehh. Nie polubię go w Twoim opowiadaniu, tak coś czuję.
    Nie będę już komentować słów tych dwóch pustych blondynek w kierunku Emmy. Właśnie! Co z nią? No bo siedziała w autokarze z Koflerem i nagle ich gdzieś wcięło? Hmm.. zastanawiające :p Swoją drogą to Ann mogła im przyłożyć! Należało im się!
    Ach, no i Gregorek mój kochany... i taki też jest w tej historii<3 Zaczynając od tego jak pomógł Ann w dogadaniu się z kelnerem, przez te jego hipnotyzujące tęczówki, a kończąc na genialnym pomyśle o tym, że Diethart ma już swoją wybrankę serca XD A przy okazji, to widzę, że tutaj Didl będzie jedną z moich ulubionych postaci (oczywiście zaraz po Schlierim<3), a w rzeczywistości to ja za nim nie przepadam, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachowanie Morgensterna mnie strasznie zdziwiło... Nie spodziewałabym się...
    Ech... Diethart. <3 haha Uwielbiam człowieka. ;) Ach. <3 Gregor. <3 Kochany... Najukochańszy. <3 Uśmiech na twarzy pojawił się od razu, kiedy przeczytałam jak pomógł Ann w restauracji. ;] Zakochałam się w tym opowiadaniu. ;))
    Buziaki. ;**

    OdpowiedzUsuń