piątek, 2 maja 2014

Seventh diament.

 'Flirt to ak­wa­rela miłości'.



Ann.
Po tym co ujawnił o sobie Gregor, wiedziałam że jest on jedyną osobą płci męskiej , która w niewielkim stopniu pokrywa się z moim usposobieniem. 
Kilka niby nic nie wnoszących faktów , a zmienia tak wiele... 
Wiele dla innych , niewiele dla mnie.
Od samego początku 'Naszej' znajomości wyrobiłam sobie konkretne zdanie na temat jego osoby ... i co ?
Znając Jego poglądy utwierdziłam się w przekonaniu , że jednak Gregor to fajny facet.
Facet , dla którego warto poświęcić swój czas , swoją uwagę ...warto otworzyć się w jego kierunku i dobrze się bawić....
Gregor Schlierenzauer widziany moimi oczyma.
 - Jesteśmy na miejscu! - do środka wpadł mężczyzna , którego już wcześniej zdążyłam poznać.
Mark - kierowca autobusu , który transportował Nas z miejsca na miejsce.
Ciekawy nie powiem że nie... szkoda tylko że ponad 20 lat starszy... ale jak to mówią mądrzejsi
' Mamy tyle lat na ile się czujemy ' , więc jakby patrzeć na to pod tym względem to on zdecydowanie pasowałby do Krafta i Didla... Dwóch uroczych skoczków z nieograniczonym pokładem humoru.
Wszyscy niemal w popłochu zebrali się do wyjścia.... rzecz jasna pierwsza w tym naszym pochodzie była Hilda , która ośmieliła się na chwilę opuścić Morgensterna , któremu najwyraźniej nie spieszyło się do opuszczenia autokaru.
Zbierając swoje podręczne rzeczy poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń... mając nadzieję że osobnikiem , który pozwala sobie na owe gesty jest Schlieri odwróciłam się z promiennym uśmiechem na ustach.
- A Ty czego chcesz? - wydusiłam z siebie zawiedziona widząc postać jasnowłosego Austriaka, który przyglądał mi się ze swoim głupkowatym uśmiechem na twarzy.... Nic , powtarzam nic nie irytuje mnie bardziej niżeli to , że osoba której nie traktuje w żaden szczególny sposób obdarowywuje mnie swoim spojrzeniem śmiejąc mi się prosto w oczy... Normalne? Raczej nie! 
Ale cóż ja biedna mogłabym się spodziewać po mężczyźnie , którego największym marzeniem jest posiąść do swojej kolekcji dziewicę... Nie najwyższe podium , nie szczęście swojej córki ...a kobieta... czysta, nieskazitelna.... to byłby chyba chodzący Anioł...
Jednego nie mogę mu zarzucić ... szczerości. 
- Chciałbym porozmawiać - zaczął nie zwiększając odległości Nas dzielącej.  - Nie jestem taki za jakiego mnie uważasz Ann... - kontynuował wywołując na mojej twarzy szczere rozbawienie....
Wiesz Morgi , czy jak Ci tam ... nikt nigdy nie wydedukował po kilku godzinach znajomości co o Nim myślę... a Ty ? Zaskoczyłeś mnie i chyba samego siebie również.
- A Twoim zdaniem za kogo Cię uważam Morgenstern ? - zapytałam chcąc pozostać w tej swojej 
' wesołej przestrzeni' ... Robisz z siebie głupka Thomas , wiesz o tym prawda?
- Przecież to proste jak dwa razy dwa... Masz mnie za gościa myślącego jedynie dolną częścią ciała , któremu w głowie tylko podrywanie lasek , bo przecież nic mądrzejszego nie wymyśli z powodu braku organu jakim jest mózg... - zakończył , a ja? ... No właśnie... Zabrakło mi słów , więc stwierdziłam że zdecydowanie zasłużył na aplauz z mojej strony za poprawną dedukcję.
Applause! - krzyknęłam w język niemieckim wykazując swoje uznanie.
- Ale ja taki nie jestem  - wrzasnął przerywając mi. - Nie jestem , rozumiesz!  - dodał obniżając ton swojego głosu jakoś o dwa tony.
- Mam swoje zdanie, więc pozwól że przy nim pozostanę... - odezwałam się trzymając w dłoni książkę Svena Hannawald'a.... Thomas nagle skierował swój wzrok na ową publikację , tak jaby zapominajac o wcześniejszym temacie Naszej rozmowy.
- Najciekawszy moment , który utkwił Ci w pamięci czytając to ... - wypalił patrząc tym razem w moje zielone tęczówki ... a gdy nasze spojrzenia zjednoczyły się spostrzegłam zainteresowanie z Jego strony , a nie tylko chęć zmiany tematu bądź samo go utrzymanie.
- '... Kilkadziesiąt milionów osób wstrzymało oddech.  6 sekund rozbiegu, kluczowe 0,3 sekundy na wybicie, 6 sekund lotu. 131,5 metra. Czwarte zwycięstwo w czwartym konkursie Turnieju Czterech Skoczni. Przepustka do nieśmiertelności...' - zacytowałam triumfalnie nie przerywając Naszego kontaktu wzrokowego.... chciałam , aby Morgenstern wiedział , że WIEM o czym mówię w tym momencie... że nie jest to tylko książka..kolejna którą mam okazję przeczytać , że nie jest to fanaberia, bądż perfidna gra z mojej strony chcąc udowodnić komuś że jestem pochłonięta światem skoków narciarskich , a tak na dobrą sprawę oprócz grubej publikacji z okładką kolejnego mistrza nie mam nic wspólnego z tym co się dzieje ... że jestem kolejną zwariowaną , napaloną fanką ...dla której 'skoki' nie są dyscypliną sportową , rywalizacją ...ale kolejnym miejscem gdzie można wyhaczyć ' niczego sobie ciacha' .
Ale nie ... ja taka nie jestem i nie muszę nikomu tego udowadniać... 
Nie muszę i nie chcę!
- Pełen szacunek dla mistrza... - skwitował Thomas , a jego twarz nadal rozświetlał uśmiech... 
Po raz pierwszy odczułam , że mówi prawdę ... że nie robi nic , aby udowodnić innym jaki to on nie jest .. że jednak nie jest aż TAKI ZŁY....
Powiedziałam to... tak! 
On pokazał swoją prawdziwą, szczerą twarz ...a ja ... chyba uwierzyłam że może nie powinnam tak od razu go skreślać...że czasami ma jakieś przebłyski rozumu , który do końca mu ' odebrałam'...
~~♥~~
Powiecie pewnie , że przesadzam .... ale nie ...ja naprawdę nie widziałam nigdy ... w całym moim dotychczasowym życiu niczego piękniejszego... niczego co przypominałoby ten dom....
Apartament, willę ... posiadłość ... w moim zasobie słów brakuje określenia , aby dopasować Go do tego domu...
Kilkaset metrów kwadratowych , które będziemy zamieszkiwać...razem... wspólnie.
Nie ważne!
Bez wahania zgodziłam się dzielić pokój z Emmą i pokazać swoją drugą naturę...
Byłam wścibska... czasami za bardzo...ale przecież musiałam dowiedzieć się jak wyglądają sprawy z Andreasem....
Od samego zainteresowanego nie dowiem się zapewne niczego , bo za 'słabo' się znamy , ale od brunetki?
Współlokatorce mówi się wszystko!
- Emm co jest pomiędzy Tobą a Koflerem ... - zapytałam od razu jak tylko pojawiła się w zasięgu mojego wzroku.
Jej speszony wyraz twarz mówił tak wiele , że moja wyobraźnia samoistnie układała swój własny scenariusz tej historii...
Piękne zarośla w około restauracji... cisza , spokój przy jednej z głównych dróg ... zraniona kobieta i jej pocieszyciel.... układa się w jedną całość , prawda?
- Pocałowałam Andiego. - odrzekła jakby mówiąc do siebie... 
Tego to nawet ja bym nie wymyśliła... Emma pocałowała pierwsza? Nie on... Moja wizja na temat Austriaczki prysła...
No to cicha woda brzegi rwie! A co...
- I ? .. - dopytywałam zaciekawiona.... Jeden buziak ? Dwa.... Odwzajemnił Go chociaż?!
- Przeprosiłam jak tylko się odsunął.... - odpowiedziała. 
Słucham ?! Krzyczała moja podświadomość , a moje ciało wyraźnie zadrżało... Odsunął? Przeprosiłaś?... Chore teorie!
-  Co on na to? - Próbowałam jeszcze uratować 'imię' swojej wyobraźni , ale na nic... to co powiedziała przeszło moje najśmielsze oczekiwania...
- Nie było sprawy Ann... Nie było pocałunku... 
Kretyn no! ... Jeszcze chwila , a zdołam pomyśleć , że to Morgenstern okaże się tym najwspanialszym , najtroskliwszym , najcudowniejszym.... w ogóle NAJ!

Gregor
Jak dla mnie wszystko idzie po najmniejszej linii oporu , a co się z tym wiąże idealnie układa się w całość...
Jesteśmy w domu , w którym spędzimy kilkadziesiąt mam nadzieję pięknych dni...
Dni w których może wiele się zmienić , wiele wydarzyć...
Ale właśnie dlatego zgodziłem się na udział w tym całym przedsięwzięciu ...
Przygoda! Zawsze je uwielbiałem .... Każdy aspekt życia jest dla mnie przygodą... szansę którą chce jak najlepiej wykorzystać...jak najwięcej wynieść ... jak najwięcej się nauczyć...
Uda się? 
Jestem tego pewien , szczególnie że za ścianą mieszka Ann...
Osoba od której zacznie się ta cała moja przygoda!  
---------------------------------------------
Wybaczcie tą moją nieobecność ...ale dać Wam coś co mi się nie podoba w ogóle to nie leży w mojej naturze...
To u góry.... hm... ma swoje za i przeciw..ale jest.
Tymczasowo pochłonęła mnie uczelnia , praca i głównie Codzienność z Klaudia Mrau..
Mam nadzieję , że nadal jesteście i mogę liczyć na wasze wsparcie...
A tymczasem Pogodnej majówki! ♥


 



7 komentarzy:

  1. No w końcu Żabo! :*
    Już myślałam, że Nas zostawiłaś :(
    ---------------------------------------------------
    Co do rozdziału:
    Po pierwsze i chyba najważniejsze w brew wszystkiemu jestem całym sercem TEAM THOMAS!! - mimo, że wkurzający i myślący inaczej (chociaż może to źle zabrzmieć)
    Co do Gregora to mam tutaj mieszane uczucia. Wydaje mi się być strasznym dziwakiem. (Przysięgam, ze nie wiem dlaczego)
    Emma nie powinna od razu przepraszać. Normalnie za niedługo zacznie przepraszać za to, że żyje. Oby Ann dała Jej trochę wiary w siebie i nauczyła doceniać swoje zalety :)
    Całość jak zawsze bardzo dobra więc nie wiem co może Ci się nie podobać :)
    Mi się wszystko podoba :*
    Weny Kochana :D
    Buziole:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie masz żadnych powodów, aby nie podobał Ci się ten diamencik. ;) Nawet nie masz pojęcia jak stęskniłam się za rozdziałem tutaj! ;*
    Zgadzam się co do Panny Boop- TEAM THOMAS! Jakoś tak nie wiem czemu, ale zaskarbił sobie u mnie sympatię. :) Zobaczymy na jak długo. ;D Co mogę powiedzieć o Gregu? Nie wiem. Kompletnie nie wiem co mogę tutaj o Nim napisać... Zobaczymy, może to wszystko jakoś rozjaśni mi się wraz z nadejściem następnych rozdziałów. :) Jeszcze słówko o Emmie... Jej, ta dziewczyna ma naprawdę tak mało pewności siebie... I tutaj jest zadanie w sam raz dla Ann! Musi to zmienić. :D
    Weny! ;*
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Domagałam się nowego rozdziału, to teraz wypada skomentować... przeczytałam wczoraj, ale nie wiedziałam co napisać... i dalej nie wiem...przepraszam...
    Thomas tak się zmienia... nie wiem... nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, więc poczekam jeszcze na następny rozdział i może wtedy opowiem się za którąś ze stron...
    Czuję, że Ann zmieni Emmę na plus:D
    A rozdział jak najbardziej "za":D, mnie się bardzo podoba (szczerze, to Emma mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się;))...
    jk

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tam jestem TEAM GREGOR. To on w końcu był tym najbardziej ogarniętym, którego Ann polubiła, a Thomas dopiero niedawno zaczął się zmieniać (a podobno faceci się nie zmieniają, jak to mawiają, więc...) i jego intencje nie wydają mi się szczere.
    Za to Emma mnie zszokowała. Taka cicha, poukładana dziewczyna a pierwsza pocałowała? To jest na plus, ale zachowanie Andreasa mnie nieźle zdziwiło...
    Ciekawa jestem w jakiej atmosferze upłynie im to wspólne mieszkanie w jednym domu, bardzo ciekawa.

    P.S. informacje o nowościach u ciebie zostawiaj mi tutaj, w SPAMIE, dobrze? lewandowska-janowicz-winiarska.blogspot.com Wole mieć wszystko w jednym miejscu, a nie na kilku blogach. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Twoje opowiadanie! Informuj mnie na asku kurcze bele bele.Jest świetnie.
    Czekam niecierpliwie na nowość i życzę weny :*
    Zapraszam przy okazji na nowość o The Vamps!
    http://boyincurls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jerona, Morgi ma przebłyski intelektu O.o zapiszę to w kalendarzu xD

    świetny rozdział, jak każdy poprzedni. czekam na następny.

    pozdrawiam, ściskam, całuję i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem całym serduchem za Thomasem, od razu polubiłam go w tym opowiadaniu. Jego przebłyski geniuszu są boskie :) Gregor... hmm... moim zdaniem trochę dziwnie się zachowuje. Czekam na next :*
    PS. U mnie 12. rozdział :)

    OdpowiedzUsuń