środa, 21 maja 2014

Tenth diament.

A jego słowa zabolały bardziej, niż miałby odwrócić się przeciwko mnie cały świat.


Ann.
Chłodny prysznic to coś czego potrzebuje każda kobieta , po tak męczącym dniu jak ten który miałam okazję przeżyć właśnie dziś ... ale cóż jesteśmy silne więc i z tym damy sobie radę , prawda?
'Tak , Ann jesteś silna ... ale to co wymyśliłaś przechodzi ludzie wyobrażenia dobrze o tym wiesz ... To za wiele nawet jak na Ciebie'.
I po co się wtrącasz skoro nikt o zdanie Cię nie prosił, co?! Miałaś swoje ' pięć minut' i dobrze wiesz jak na tym wyszłam , tak ? Pocałuj , chcesz tego tak samo mocno jak i on ... A jak głupia Cię posłuchałam!
' Posłuchałaś samej siebie Ann... przecież ja to Ty , więc nie obarczaj mnie odpowiedzialnością za to czego sama chciałaś ...'
Chciałam czy nie ... teraz to już nie ma żadnego znaczenia... Żaden pocałunek , żaden jego gest nie jest wart mojego cierpienia , moich myśli ...ale jest wart jednego poważnego kroku z mojej strony.
Zemsty, którą blondyn zapamięta na zawsze!
- Twoje kakao , proszę. - No popatrz , popatrz ... Szanowny Pan Thomas we własnej osobie z kubkiem gorącego kakao w dłoni ... i co sobie myślisz ? Że jeden miły gest rozmaże wszystkie złe wspomnienia , które mam od początku naszej znajomości? O nie... nie ze mną te Twoje gierki... Obiecałam coś sobie , a to będzie wymagało ode mnie zrozumienia dla Twojej osoby , tylko po to aby zdobyć Twoje zaufanie...
- Dziękuje. - usiadłam uśmiechając się promienie ... W mojej głowie wręcz wrzało od natłoku myśli , które starałam się nieudolnie opanować ... - O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam naturalnym tonem głosu.
- Ann... to co powiedziałem w parku .. - zaczął , a moja wyobraźnia natychmiastowo odświeżyła tą część pamięci , abym przypadkiem niczego nie przeoczyła z tej treściwej opowieści. - Nie myślę tak ... Gdy zobaczyłem Gregora , powiedziałem coś czego bardzo żałuje... nie chciałem Cię zranić w żaden sposób...- Bla , bla , bla ... chciałeś czy nie , zraniłeś ... a tego nie potrafię wybaczyć . Nikt nie będzie traktował mnie w ten sposób , nikt!
' Sama pozwalasz na takie traktowanie , więc masz.... już w ogóle Cię nie rozumiem , najpierw sama oceniasz , analizujesz , wystawiasz swoje cenne opinie , a teraz gdy chłopak chce cokolwiek Ci wytłumaczyć to zamykasz się na jego słowa... Czy to właściwe postępowanie? Nie!'
A Ty jak zwykle najmądrzejsza! Ile jeszcze tych rad mi udzielisz ? No ile? Jedną ? Dwie? ... Może kolejne dziesięć? Ale wiesz... jedno jest pewne! Nie posłucham  Cię nigdy więcej! Nigdy!
'Nie posłuchasz siebie Ann? Jak Ty to sobie wyobrażasz ? 
- Nie zraniłeś , to przecież tylko pocałunek .. zwykły pocałunek jak każdy inny ... - pierwszy etap gry wcielony w życie ... brniesz w to dalej Thom ?
- Zwykły ? - jego oczy momentalnie zrobiły się szare ... jakby pozbawione światła? Tylko dlaczego ? Jest coś o czym nie wiem ? - Jak każdy inny? - drążył dalej patrząc na mnie nieprzerywanie .
Uśmiechałam się , cały czas kąciki moich ust błądziły ku górze w geście radości.
' Popisałaś się Ann... nie ma co?! Swoją grę zaczynasz od kłamstwa? .. Na tym to wszystko ma bazować? Od tego chcesz zacząć? '
- Nie ma o czym mówić Thom , było minęło... - dłoń która powędrowała na mój policzek była tak ciepła jak jeszcze kilkanaście chwil temu ...  Delikatny opuszek palca gładzący moją zaróżowiałą część ciała.
Nie protestowałam ... w końcu to część mojego planu , a on jak widać bierze w nim czynny udział ... Nieświadomie , ale jednak.

Thomas.
Mam już dość samego siebie ... Dość tego mojego postępowania , bo jest ono karygodne , nie do przyjęcia jak dla mnie.
Są dni w których naprawdę przesadzam , zachowuje się jak rozkapryszone dziecko ... moje zachowanie nie jest adekwatne do mojego wieku , ale nie dziś !
Popełniłem błąd i chciałem wytłumaczyć , przeprosić za słowa , które bezwiednie wypowiedziałem ... ale wyszło jak wyszło... Chciałem , więc mam za swoje ... usłyszałem coś czego nie chciałem wiedzieć ... coś co dla mnie było bolesną prawdą... Bo przecież ja zacząłem coś czuć w stosunku do Niej , a ona? 
Pocałowała mnie ... zwyczajnie , bez emocji ... Pocałunek w który ja włożyłem wiele , a ona nic?
Dlaczego?
Teraz , gdy Nasze usta ponownie miały się połączyć znalazłem się pomiędzy młotem , a kowadłem... Chciałem tego jak niczego innego na świecie .... Pragnienie jej bliskość... zjednoczenia się z pełnymi wargami Ann znalazło się na przeciw rozumu , który kategorycznie odmawiał mi tej bliskości... zauważył w tym geście drugie dno ... coś nieczystego ... mało związanego z uczuciem ...
...
Gdy po raz drugi staliśmy się jednością , nie posiadałem się ze szczęścia ... Móc czuć jej ciepłe usta na swoich , mieć w posiadaniu jej kruche ciało , które przez moment było w moim posiadaniu ... nic innego nie miało znaczenia.
Ryzykowałem , ale stwierdziłem z pewną stanowczością , że warto.

Stefan.
Byłem pewien , że to ja w tym domu mam nie po kolei w głowie , ale to co się dzieje w mojej podświadomości , gdy widzę na własne oczy  co się wyrabia w tym domu , to już przechodzi moje pojęcie o normalności...
Sądziłem , że Ann i Gregor ... że oni mogą coś razem stworzyć i nawet miałem zamiar pomóc w tym Ich połączeniu chociaż wiem , że obiecałem Gregowi , że nie będę się wtrącał... 
Niby mówię , ale swoje wiem jak zawsze...
A teraz to? 
Morgi i Ann... Przecieram moje szanowne oczy z zaskoczenia , ale nadal widzę to samo ... 
'Masz zbyt małe doświadczenie z kobietami Stefan , aby je zrozumieć ..więc może lepiej pozostać jedynie na wpatrywaniu się w nie , a nie na zaawansowanej dedukcji ich zachowań'
A Ty myślisz , że jesteś taka wszechwiedząca?! Wszystko o mnie wiesz?! Nie wtrącaj się , bo inaczej sobie porozmawiamy!
' Stefciu kochanie... sam ze sobą rozmawiasz ... z Twoim mądrzejszym wcieleniem ...'
Jeszcze tego brakowało , żeby jakieś moje wewnętrzne 'coś' mnie obrażało! No wiesz?!
'Właśnie Kraft .... Twoje wewnętrzne 'coś'.
Moje czy nie moje nikt nie powiedział , że będę Cię słuchał , tak ? Jestem , jaki jestem i nic Ci do tego!
'Dorośnij , bo słabo to widzę..'
Zamkniesz się czy nie?!
' Sam się zamknij i problem z głowy '
Zwariowałem ! Rozmawiam z samym sobą ? Co?! Kraft ogarnij Ty się chłopie , bo zamkną Cię na oddziale zamkniętym , słyszysz?!
'Przypominam Ci że kazałeś mi się zamknąć , a wciąż gadasz...'
- Stefan co z Tobą? - tego tu jeszcze brakowało... ja tu dokładam wszelkich zewnętrznych sił , aby Ci randkę załatwić , bo WIEM że tego chcesz a Ty masz czelność machać mi tymi łapskami przed moim zgrabnym noskiem ? Lepiej spójrz za siebie Schlieri , bo znów wszystko odbędzie się poza Twoim udziałem.
A nie mówiłem ? ... Zdziwiony ?
Tak Schlierenzauer , stój dalej i się wpatruj jakby było w co! Rusz tą Twoją szanowną i idź tam , powiedz coś! Przerwij to .. bo zostanie Ci Sandra ... do końca Twoich marnych dni... a Tego nie chcemy oboje , uwierz.
- Nie żebym śmiał się wtrącać , ale Twoja 'przyszła' dziewczyna jest w objęciach innego faceta , a Ty zamiast reagować udowadniasz jedynie , że idiotyzm jest w tym domu w cenie. - wywaliłem na światło dzienne to co skrywałem gdzieś tam głęboko ... Zresztą to nie ważne... Niechże się on tylko ruszy...
-  Ann... możesz mi wytłumaczyć co tu się dzieje? - tak Schlieri ! Odwagi , chłopie.... reszta przyjdzie sama.... Chyba?!
- Zupełnie nic... Taki przyjacielski buziak... -  przyjacielski? zapytałem sam siebie i to po raz kolejny na głos ... zresztą nie tylko ja ... Thomas i to co malowało się na jego twarzy , nie można było nazwać zadowoleniem , a Greg? nie wiedząc czemu .. hm, jakby to nazwać ... Wkurzył się biedaczek ?
- Przyjacielski? Sądziłem , że pozostajemy w zażylszych stosunkach niżeli Ty i Morgi , a nie przypominam sobie , abyś ofiarowała mi takie czułe gesty... - nie no Schlierenzauer ... przedstawienie sezonu , a ja nawet biletu nie musiałem kupić ... wszystko za free.... poczekajcie! Zrobię tylko popcorn!
- Nic straconego Schlieri... - co?! ... chciałoby się powiedzieć ... a ja? też tu jestem .... 
Przyjacielski buziak , który po mojemu wyglądał raczej na pocałunek dwójki bliskich sobie osób połączył wargi Ann z ustami Gregora.... to jest widok bezcenny ....ale jakże obrzydliwy... co ju to w ogóle robię?!
' Miałeś pretensje do Schlierenzauera , a sam stoisz i się patrzysz? Oj Stefan... Stefan...'
Mówiłem , że masz się zamknąć!
' Mówiłam Ci , że masz się zamknąć?'

Gregor.
To jest jakaś chora gra? Śni mi się to wszystko , czy sen staje się rzeczywistością?
Całkowicie poddałem się chwili w której byłem razem z Ann ... to wyjątkowe kilka chwil , które są dla mnie bardzo ważne .... chociaż sam nie wiem dlaczego ....
Przecież znamy się zaledwie kilka dni , a moje ciało wyraźnie odczuwa każde zbliżenie polki..
Usta samoczynnie kierują się ku górze w geście uśmiechu, gdy tylko moje oczy napotkają jej zielone tęczówki ... Sam się w tym miotam ... Bo przecież jest to niewytłumaczalnie jak zupełnie obca dla mnie osoba staje się kimś ważnym .... osobą , z którą chcemy spędzać czas ... kobietą , której widok w objęciach innego mężczyzny rani ... 
A teraz? Teraz , gdy jest tak znacząco blisko mnie... wariuję ... Dwie strony medalu ... zasadnicze pytanie... Jak mam odebrać ten gest , który poniekąd wymusiłem ... ale przecież gdyby tego nie chciała nie zrobiłaby nic ... wzruszyłaby ramionami i odeszła... bądź zwyczajnie uśmiechnęła się udając , że mojego pytania nie było ... a jednak ? Nasz pierwszy pocałunek ... Dla mnie jak najbardziej godny zapamiętania , ważny.

Ann.
Nie chciałam tego , nie miałam zamiaru wciągać w to wszystko Gregora , ale cóż .. stało się ...
Nieświadomie pomógł mi w realizacji moich zamierzeń ... czy żałuję? Nie. 
Jakby na to nie patrzeć może wiele wynieść z tej Naszej gry ... dobrze się bawić , użyć trochę z życia , a to chyba dobrze , prawda?
' Pytasz , a dobrze znasz odpowiedź Ann... doskonale wiesz , że prawda jest zupełnie inna...'
Poza tym to tylko jeden pocałunek ... to od niego zależy jak go odbierze ... nic na to nie poradzę ... 
Nie mam żadnego wpływu na czyjeś uczucia ... a swoje? Ich już nie ma... 
Pozostałam jedynie Ja.... bezwzględna...pozbawiona uczuć Ann... tyle wystarczy.

~♥~
  
- Co tu takie zbiegowisko ? - Do salonu wpadła jak po ogień rozweselona blondynka lustrując dokładnie każdą z twarzy... - Gregor .. - zaczęła swój wywód widząc Ann w objęciach Schlierenzauera. - Ty z Nią ? Z tą .. - zamilkła na chwilę podchodząc do czerwonowłosej ... - Widzisz jak ona wygląda? Gustu nie masz?
- Stefan , zabierz ją stąd bo nie ręczę za siebie!- odezwała się Ann podirytowana niestosownym komentarzem blondynki.
- Prawda w oczy kole? Spójrz w lustro , a może dowiesz się w końcu , że to towarzystwo jest zupełnie na innym poziomie.. nie pasujesz tu Ann...
- Nie?! ... Masz rację kochanie , zupełnie inny poziom - zaczęła popychając blondynkę na kanapę.. - ... Między Nami jest wyraźna różnica tak zauważalna , że chyba ślepiec by ją dostrzegł prostaczko od siedmiu boleści!  Myślisz , że jesteś coś warta , bo co? Uroda ... Tlenione blond kłaki ? - drwiła nadal szarpiąc krzyczącą Hildę za jej piękne, długie włosy. -  Nie... Oprócz tych swoich walorów turystycznych , dla każdego nowego chłopaka w twoim towarzystwie nie masz już nic... Zupełna pustka.. przepaść ... otchłań! - zakończyła spychając tym razem Austriaczkę z kanapy , aby ta upadła na Ziemię.
- Ann! - Kofler widząc zaistniałą sytuację natychmiast odciągnął polkę od koleżanki, tak aby ta mogła spokojnie dojść do siebie... - Stefan pomóż jej... - rozkazał najmłodszemu.
- A Ty co? ... Puszczaj! - wrzasnęła Ann wyrywając się z uścisku bruneta , podchodząc do Gregora i wtulając się w jego ramiona.
- Nikt nie będzie mnie obrażał , a na pewno nie tak puste dziewczynisko jak ona! - dodała głośno , lecz o wiele spokojniej niż przed momentem.
- Nie możecie się dogadać? Chociaż spróbować? - nalegał podchodząc bliżej polki.
- Nie!

~♥~

- Ann możemy porozmawiać? - odezwał się Morgenstern podirytowany obecnością czerwonowłosej w ramionach Gregora.
- Rozmawialiśmy przecież ... Chciałabym spędzić trochę czasu z Gregiem ... - odpowiedziała wtapiając swoje tęczówki w czekoladowe oczy skoczka wyczekując odpowiedzi.
- Z wielką chęcią ... - uśmiechnął się promiennie prowadząc polkę do swojej sypialni...
- Ja jednak nalegam Ann... - Thomas zatrzymał ją , pociągając za dłoń.
- Thomas wyluzuj... to tylko pocałunek ... - rozpromieniała po czym podążyła za szatynem.

Ann.
Tak Morgenstern!
Jeden zero dla mnie ... 
Zaczniesz żałować swojego postępowania , już moja w tym głowa!.
' Popełniasz błąd Ann! Kolejny ... Żebyś później nie żałowała tej decyzji... nie tylko Thomas będzie cierpiał ...'
Zamknij się!

------------------------------------
Dzień z Niemieckim :D♥
A resztę pozostawię bez komentarza!
Wasza Ann.

środa, 14 maja 2014

Ninth diament.

' Nie pozwól dniowi wczorajszemu zająć zbyt dużo dnia dzisiejszego....'




Ann.
Jego niebieskie tęczówki , które napierały spojrzeniem na moje zielone oczyska potrafiły sprawić , że mój instynkt zachowawczy jakby wyłączył się... zaciął , przestał działać prawidłowo...
Te wszystkie myśli , które miałam w głowie całkowicie mnie paraliżowały... 
'Ann o czym Ty w takiej chwili mogłaś w ogóle myśleć? Chyba o niczym innym niżeli Thomas... Prawda?
Przyznaj się , że jednak ten jego urok osobisty ma na Ciebie piorunujący wpływ ...
Chcesz tego tak bardzo jak on ... nie ukrywaj tego , bo przyjdzie czas i pożałujesz swojej decyzji.
Zostaniesz sama ... do końca swoich dni... sama! Nikt nie poda Ci nawet szklanki wody na starość Ann... Słyszysz no ! Rusz się ... Zrób coś!'
Histeryzujesz! Nie będę sama... nigdy! 
Jest mamusia , tatuś ... i jeszcze ta moja nieudolna młodsza siostra... I co ? Zdziwiona?
Nie muszę ulegać jego urokom , żeby cokolwiek sobie udowodnić... Jestem samowystarczalna.
Jak będę potrzebowała czyjeś bliskości to sobie ją zwyczajnie zapewnię , bez jego pomocy... twojego czynnego udziału... Chce i mam, tak ?!
' Zawsze tak było... nigdy nie robisz tego co radzą Ci inni ... wszystko sama , dla siebie , Twoje potrzeby są najważniejsze... rozejrzyj się w około , bo znając Cię przegapisz coś najcenniejszego w życiu .. Miłość , Ann... Miłość... Pamiętasz jak było z M.? Czekałaś , analizowałaś i co? Znalazł sobie inną ... Warto? Pomyśl przez chwilę , no ! Ann czas zacząć myśleć racjonalnie , dorosnąć!'
Czas , czas ... czas... ile jeszcze razy to powtórzysz co?! Szczęśliwi czasu nie liczą , a ja ? Jestem szczęśliwa słyszysz?! ... M.? Lepszego przykładu znaleźć nie mogłaś... Myślałam , że jesteś mądrzejsza , wiesz... Przypominam Ci , że to ja nie chciałam ciągnąc dalej tego związku .. chyba? Zresztą nie ważne .. było, minęło! Dla mnie rozdział zamknięty , więc daruj sobie te wspomnienia ...Wiem ile jestem warta i żaden pocałunek jakiegoś tam Morgensterna tego nie zmieni!
' Ann... Ann... Ann... Czy Ty naprawdę nie widzisz, że on nie jest taki jakiego go sobie wyobraziłaś? To  nie jest mało rozgarnięty człowiek tylko dorosły mężczyzna , który popełnił może i kilka błędów ale żałuje i jak najbardziej chce się poprawić... Chyba należy mu się jakaś szansa? '
Zamkniesz się w końcu?! Może powinnaś pomyśleć nad zmianą 'zawodu' skoro tak dobrze idzie Ci koloryzowanie sylwetki Austriaka? Nie sądzisz? Mam swoje zdanie i nawet Ty go nie zmienisz!
' Czekaj , czekaj! Powiedziałaś ' dobrze Ci idzie... ' czyli jednak wiesz , że mam rację ... No jeszcze trochę Ann i sprawa całkowicie się rozwiąże ... spójrz na Niego ..w te magiczne niebieskie źrenice ...
Nic Cię tak nie fascynuje jak one , prawda? To w Nich widzisz spokój , melancholię ...ostoję na ciężkie dni , które z pewnością przyjdą ... to one są jaśniejsze niż całe sklepienie niebieskie ... to one potrafią sprawić , że właśnie teraz się uśmiechasz ... to dzięki Nim zbliżasz swoje pełne usta do warg blondyna... powoli, ale jednak... odległość jaka Was dzieli wydaje się być tą niebezpieczną odległością , ale nie .. to coś przyjemnego ... bo ryzyko jest zawsze w cenie ... to właśnie to co lubisz w życiu Ann... brak monotonii...Zbliż się jeszcze troszeczkę ...minimalnie...'

Thomas.
'No na co Ty do cholery czekasz Morgenstern! Ruszysz się w końcu i złożysz na jej ustach ten pocałunek czy nie?! Ile mam czekać?! Ileż to znów mam się nagadać , żebyś zmądrzał ...
Pokaż , że jesteś facetem , prawdziwym , bo oszaleje! Thomas! '
Nie chce zrobić czegoś czego ona nie chce , rozumiesz... Oceni mnie przez pryzmat tego pocałunku , a tego bym nie chciał... Przecież takie gesty muszą , a raczej powinny być wykonywane za obopólną zgodą ..
' Potrzebujesz jej pozwolenia , abyś mógł ją pocałować? Czy ja dobrze słyszę?! Może zapytaj jeszcze czy nie będzie jej przeszkadzało jak od czasu do czasu na Nią spojrzysz , a jak widać lubisz to robić ... Aa i nie zapomnij ... Zapytaj czy możesz czasami o Niej pomyśleć , bo to właśnie ona zaprząta coraz częściej Twoje myśli... teraz robisz to bezkarnie , ale wiesz... skoro na wszystko potrzebujesz zgody to pytaj... Niby kto pyta nie błądzi...Boże , gdzie Ty jesteś w takim momencie? '
Nic nie rozumiesz... Myślę o Niej , bo... Sam nie wiem... Urzekła mnie w niewytłumaczalny dla mnie sposób... jest inna.. wyjątkowa , delikatna , ale twardo stąpająca po ziemi... Ann wie czego chce od życia , ma swoje zasady , poglądy ..to jest w Niej najpiękniejsze...
'Bla , bla , bla... Skoro tak bardzo Ci się podoba to całuj , no! Przecież za Ciebie tego nie zrobię  , a uwierz wolałbym być na Twoim miejscu , bo jak widzę jak się do tego zabierasz to tracisz w moich oczach Morgenstern... Twoja przewaga blednie...'
Dla Ciebie wszystko jest takie proste... Mówisz i tak ma być...a przecież to ja decyduje... ja poniosę wszelkie konsekwencje swoich decyzji ... To ja będę musiał żyć z odrzuceniem...
' Przypominam Ci , że Ty to i Ja... Ja jestem Tobą Thomas... Twoimi skrytymi myślami , twoimi pragnieniami ... czasem Twoim głosem rozsądku... więc nie mów mi tutaj , że będziesz sam ... Jesteśmy w tym razem , chociaż uwierz mi na słowo , że wolałbym siedzieć cicho i mieć całkowicie wyłączony przekaz informacji , bo to co robisz... ubolewam nad tym'
Tak , wiem ... beznadziejny ze mnie facet...
' Nie taki beznadziejny ... widzisz to! Widzisz iskierki w jej oczach , gdy na Ciebie patrzy... widzisz te promyki uśmiechu  które rozświetlają jej twarz ... Zbliża się Thomas... Jej wargi są tak bardzo blisko Twoich... Zrób coś z tym! Teraz! '

Narrator. 
Wydawałoby się , że dwoje obcych sobie ludzi... osób , które nie pałają do siebie zbytnią sympatią ... no może jednostronną nie zdoła przemóc się do gestu , którym jest pocałunek ... nie połączą swoich ust w jedną całość , nie zjednoczą się...
Promienie zachodzącego słońca , które oświetlały teraz Ich twarze stanowiły idealne dopełnienie całej scenerii , która wydałaby się sprzyjać podobnym wymianom spojrzeń ... bliskości...
Jego pełne , malinowe usta delikatnie naparły na jej bladoróżowe wargi , które jakby wyczekiwały tej bliskości... przemogły się...
Powoli , delikatnie ... z każdym ruchem jakby coraz wyraziściej łączyły się ze sobą gromadząc wszelkie emocje , które targały czerwonowłosą jaki i jej jasnowłosym partnerem...
Wszystko inne bladło przy Ich wspólnym tańcu języków... 

Gregor. 
Chyba nic mnie tak nie wkurza jak niemoc , którą teraz czuję z względu na moje zachowanie... Minęło kilka chwil , a ja nadal nie mogę wybaczyć sobie słów , których użyłem w stosunku do Ann... Przecież to oczywiste , że chciałem i nadal chcę iść z Nią na ten spacer ... Spędzić choć trochę więcej czasu niż jest Nam dane..
Reprymendę jaką dałem Stefanowi nie da się opisać ludzkimi słowami ... teraz wiem , że było to niesłuszne , bo przecież to moja wina... moje słowa i zachowanie.
Miałem się nie przyzwyczajać , nie przywiązywać do ludzi , których spotkam na swojej drodze wiedząc ile czasu spędzimy razem , ale nie potrafię...
To takie moje przeklęte myślenie... Cały ja , Gregor Schlierenzauer.
Kolejny pomysł , który wpadł do tej mojej czupryny wydałby się być tym absurdalnym , ale cóż na to poradzę , że wszystko co robię zazwyczaj takie jest.... albo spieprzę po całości , albo jak już coś wymyślę to konsekwencje są raczej opłakane.
Idąc ulicami miasteczka , w którym mieszkaliśmy rozglądałem się w poszukiwaniu roześmianej twarzy Ann... oczywiście w towarzystwie Thomasa... chociaż nie zdziwiłbym się , gdyby była już sama... bo przecież każda Ich wspólna rozmowa kończyła się szybciej niż zaczęła , więc ... pewnie było tak i tym razem... Ona po jednej stronie ulicy , on po drugiej...
Gdy ją ujrzałem , faktycznie stałem jak wmurowany do podłoża ... zaskoczony? zdziwiony?
To co działo się przed moimi oczami zadało mi ból...
Nieokreślony , ale jednak ból... Ann i Thomas.... Thomas i Ann.. Zjednoczeni razem..
Przecież to jest niemożliwe?! 
- Co tu się dzieje? - wrzasnąłem sam nie rozumiejąc dlaczego z moich ust wydobył się krzyk zamiast spokojnego , opanowanego tonu.
- Nic .. - Thomas niemal natychmiast odsunął się od sylwetki Ann uśmiechając się... - Chciałem tylko sprawdzić , czy faktycznie jestem dla Niej tak obojętny jak mówi .. Udało się.. Tyle w temacie.
Nie zdążyłem nawet pomyśleć , ocenić sytuacji, gdy usłyszałem jej drobny głos...
- Wykorzystałeś mnie? - odezwała się wpatrując w mojego przyjaciela tępym wzrokiem.
Podszedłem bliżej widząc , że jej tęczówki zeszkliły się.  - Przez moment byłam naiwna , ale odpowiesz mi za to Morgenstern! Odpowiesz! - rzuciła 'plując' na podłoże na którym się znajdowaliśmy...Gest znieważenia... nienawiści?
- To nie tak Ann... źle to zabrzmiało , ale nie to miałem na myśli... - Obudziłeś się Thom? Zrozumiałeś znaczenie słów , które przed chwilą wypowiedziałeś? Szkoda , że jest już za późno ... bo jak widzisz jej już nie ma... odeszła zostawiając Cię z tym przeszywającym ciało poczuciem winy... zraniłeś ją , wiesz? 
- Wszystko potrafisz idealnie spieprzyć Morgi... - rzuciłem na odchodne próbując dogonić czerwonowłosą.... ale ona zapadła się jak kamień w wodę.

Ann.
Zadowolona?! Pytam do cholery czy jesteś z siebie zadowolona! ...
Odpowiedz! Nie milcz w takim momencie... ta cisza mnie przytłacza... czuję się jeszcze gorzej niż powinnam...
'Nie obwiniaj mnie Ann za to co sama zrobiłaś ... chciałaś tego , a teraz szukasz winnych bo  nie chcesz przyznać się do błędu który popełniłaś ... nie chcesz okazać słabości jaką się wykazałaś... ale niepotrzebnie... każda sytuacja ma dwie strony.... Znajdź w tym coś pozytywnego ... odnajdź aspekt który możesz wykorzystać , aby Morgenstern pożałował swojego zachowania...'
Nie rzucam słów na wiatr , bo przecież nie o to tu chodzi... Mój błąd ... decyzja której pożałowałam... Nieprawidłowe posunięcie , które z czasem zaowocuje... Wniosek ? Nigdy więcej nie dam się tak podejść... już nie.
Chciałeś wojny Morgenstern to będziesz ją miał!... I nie myśl, że posunę się do zasad których używasz Ty... oj nie.. załatwię Cię w najmniej oczekiwany sposób...Obojętnością! Moją własną obojętnością w stosunku do Ciebie.
- Stefciu... - uśmiechnęłam się jak najbardziej naturalnie , gdy wchodząc do salonu ujrzałam twarz bruneta zalegającego na kanapie ... 
- Ann , ja przepraszam ..tylko proszę Cię nie krzycz ... Nie bij ... Postaraj się zrozumieć.. - zaczął swój wywód jak tylko mnie zobaczył ... Zdziwienie jakie malowało się na mojej twarzy zastąpiło wcześniejsze rozczarowanie...
- Zrozumiem , ale nie za bardzo wiem co? ... - mój pytający wzrok , chyba uświadomił mu iż nie mam zielonego pojęcia o co może chodzić...
- Schlieri już się na mnie wyżył za tą całą sytuacje w przedpokoju i uwierz , że dalszych krzyków nie zniosę... - wytłumaczył pokrótce , a na mojej twarzy pojawił się uśmiech... Krzyk ? Niczego tu nie zmieni.. dla mnie nie zrobiłeś nic złego Stefan ... taki już jesteś... nieobliczalny!
- Kolacja i po sprawie... - odrzekłam kierując swoje kroki do kuchni... Rozglądając się po półkach szukałam czegoś odpowiedniego do zjedzenia..
- Może ugotujemy coś razem ? - podszedł do mnie nakładając na moją sylwetkę czerwony fartuszek 
- Idealnie komponuje się z Twoimi włosami , Ann.. - zaśmiał się....
Żadne moje słowa nie opiszą jak się czułam w tamtym momencie... Dziecko .. duże roześmiane dziecko,  bez jakichkolwiek problemów... Tak jak powinnam się czuć już od pierwszego dnia tutaj... jakby na to nie patrzeć , to ma być przygoda... moja własna... a ja? Wyniosę z Niej najwięcej ile się da ... bo to moje życie ! Moja droga ... moje decyzje! Baw się Ann! Baw!
-  Trafiony! - krzyknęłam rzucając białym puchem w postać Austriaka , który zabierał się właśnie za smażenie naleśników ... Nie pozostał mi dłużny oczywiście ... nie on ... Stefan Kraft i jego kolejny postrzelony pomysł...
- I vice versa ... - pisnął , gdy jajko które trzymał w dłoni rozprysło się na mojej bluzce... 
Tak chcesz się bawić? A proszę Cię bardzo ... Nie wiesz chyba kogo masz przed sobą smarkaczu...
- Sprzątasz! - wrzasnęłam , gdy po jego ciemnych włosach płynęła biała ciecz , wypływająca z kartonu , który trzymałam w dłoni...
- Ona zaczęła! - wypalił nagle gdy do domu wszedł blondyn...
Nie Ann... nie patrz ... nie warto ... szkoda Twojego czasu... a czas jak pamiętasz masz ograniczony ... to już tylko 29 dni.
- Idealne odżywienie dla Twoich przesuszonych włosów... - skwitowałam ostatecznie polewając głowę Austriaka tłustą wydzieliną z plastikowej butelki po czym zniknęłam za drzwiami łazienki...
- Ann.. musimy porozmawiać ... usłyszałam zanim zdążyłam cokolwiek zrobić.
Opadłam z wewnętrznych sił... Czego możesz ode mnie jeszcze chcieć Morgenstern ... Powiedziałeś swoje , a ja dokładnie to przyswoiłam ... Starczy ? ...
Nie?!... Dokładnie nie! 
- Zrób gorące kakao , będę za 15 minut... - oznajmiłam przyjaznym tonem głosu , po czym udałam się pod prysznic...
Czas wdrążyć plan w życie! Pierwsza faza rozpoczęta!

----------------------------------------------------------
I poszło...
Obiecane , więc jest.... 
Właśnie dla Ciebie kochana... moja Ty inspiracjo!
Klaudia Mrau♥!
A i  pamiętaj .. nie zapomnę o 'Ujrzeć ..' , więc radzę Ci się sprężać...bo wiesz...
' Całkiem , całkiem jak na Niego...' :D
Dziękuje , że jesteście tu ze mną!
Zapraszam również na Odsłony codzienności... gdzie pojawiła się ósma odsłona.
Do napisania!

 
 
 
 

piątek, 9 maja 2014

Eighth diament.

'Pomyśl sobie jak wiele przypadku i zbiegów okoliczności musiało zaistnieć, aby doprowadzić do naszego spotkania. Wystarczyła tylko jedna inna decyzja w moim, albo w twoim życiu, jedna droga w prawo zamiast w lewo i nie wiedzielibyśmy o swoim istnieniu. A jednak, przydarzyło nam się to i pozwala mi wierzyć, że wszystko jest możliwe, skoro los zaszedł z nami aż tak daleko...'


Ann.
Chyba powinnam poważnie zastanowić się nad kwestią mojej oceny innych ludzi ? Ocenia, posądzam , krytykuje ... czasami widzę kogoś w bardzo pozytywnych barwach , a tak naprawdę myślę się i to idąc po całości...
Taki Kofler... No jak dla mnie chodzący to ideał.
Dwie ręce , dwie nogi , nienaganna sylwetka , pióropusz na czuprynie również niczego sobie ..pierwsze wrażenie niemalże nieskazitelne , a to proszę...
Zwyczajnie się pomyliłam. Oceniłam i zamknęłam rozdział jego osoby w mojej podświadomości.. 
Popełniłam błąd i to ten jeden z gorszych..
I kto 'otworzył mi oczy'? Emma... Biedna , zraniona istota , którą najwyraźniej zabolały słowa Austriaka , bo przecież inaczej nie wypowiadałaby się w tym temacie z tak wyraźnym smutkiem w oczach... Widziałam i odczułam jej urażoną dumę ... Mogłam się temu dziwić? Nie!
Gdybym ja była na Twoim miejscu Emm ... O jak Boga kocham , pożałowałbyś Kofler ... przypomniałbyś sobie chyba datę swoich urodzin i pierwszy krzyk który uleciał z Twoich ust za to całe upokorzenie...
Taki dorosły , a zachowuje się jak speszone dziecko...
'Pocałunku nie było' ... Nie?! A co to niby Twoim skromnym zdaniem miało być? ...
Może nie chodzi Ci dokładnie o sam gest , a o nazewnictwo? Buziaczek brzmi lepiej ? Niezbyt zobowiązujące jak dla Ciebie? ... Ooj Kofler, Kofler jak Ty straciłeś w moich oczach ... za dużo , zbyt dużo...
Tylko dlaczego tak się zachowujesz? Dlaczego pozwoliłeś na ten gest.. Ba! Odwzajemniłeś go , a następnie udałeś , że nic się nie wydarzyło... To do Ciebie nie podobne... Nie Ty ! Nie Andreas Kofler!
Gdyby zrobił to Morgenstern moje zdziwienie nie osiągnęłoby żadnej skali ... pozostałoby na stopie neutralnej... 
Niezbyt inteligentny, pozbawiony wszelkiego rodzaju odruchów ludzkich , bezuczuciowy Morgenstern zdecydowanie wpasowałby się w istotę tej sytuacji ... powiedziałabym nawet, że rola idealnie stworzona dla Niego ... ale nie Ty....
Ann nie zagalopowałaś się czasami w swoim monologu ? ... Przeczytaj wszystko dokładnie od początku i przemyśl co właśnie robisz... 
A no tak ?! 
'...Powinnam poważnie zastanowić się nad kwestią mojej oceny innych ludzi ?...' 
I zrobiłam to ... oceniłam po raz któryś z kolei. 
Zastanówmy się dogłębnie nad istotą tych moich ocen ... Chyba ta pozostanie jednak zbyt surowa... nie w tych okolicznościach ... Morgi , Morgenstern , Thomas... zwał jak zwał pokazał się również z tej nieco lepszej strony nie sądzisz Ann? Przypomnij sobie.
Tak... Jedna krótka rozmowa na temat  publikacji i już moja kochana podświadomość ośmiela się zmieniać moją wcześniejszą ocenę na temat blondyna... istna koloryzacja... Pytanie tylko dlaczego ?
Dziecinnie proste jest pokazanie się z takiej strony , aby ta druga osoba zdążyła wyrobić sobie o Nas zdanie ... a jego zmiana? To o wiele cięższa , wymagającego większego wkładu praca ... Coś co udaje się nielicznym ... jednym z wielu...
- Ann , Ann! - drzyj się Kraft , drzyj ... bo przecież w stodole jesteśmy i nikt z Nas nie ma odpowiedniego natężenia słuchu prawda? ... Stoisz kilka metrów dalej , ale to nie zmienia faktu że jest to jednak stodoła...a nie mieszkanie adekwatne do porządnych ludzi w nim zamieszkujących.
-  Słucham Cię Stefan ? - uśmiecham się chociaż nie wiele to ma wspólnego z moim stanem ... Ale cóż.. Jak powtarza mamusia ' Uśmiech to nasza wizytówka' .
- Gregor pyta... - zaczął przewracając oczami ... - Czy przeszłabyś się z Nim na spacer ... No tak wiesz ... Zwiedzanie okolicy , rozmowy, bliższe poznanie... - Czyżby Szanowny Pan Schlierenzauer nie potrafił sam zapytać? .. Szczerze.. dobrego 'przekaźnika' to on sobie nie wybrał do tego typu pytań ... Miny które w tej chwili zaowocowały na twarzy bruneta nie wskazują na nic dobrego... krzywi się , uśmiecha? Co to ma być?
- A Gregor sam zapytać nie może.. - dodałam zbliżając się do Austriaka uważnie go obserwując... Moja dedukcja na niewiele się tu zda...
- O co mam zapytać? - No popatrz! Książę z bajki wyszedł łaskawie ze swojej komnaty , aby wyręczyć biednego sługę , który już sam nie wiedział jak ma wymachiwać tymi rękoma w geście zrozumienia moich słów... 
- Właśnie mówiłem Ann , że chciałbyś się z Nią udać na spacer ... wiesz ciekawa okolica i te sprawy...
- Kraft! - wrzasnęliśmy oboje jednocześnie na Niego patrząc... Stefan jak to Stefan .. kompletnie go to obeszło... stał ze szczerym uśmiechem odwzajemniając Nasze spojrzenia...
- Nie wciągaj mnie w te swoje gry.. - odezwał się Schlieri nie zwracając uwagi na moją obecność wśród nich ... - Jak będę chciał to umówię się z Nią osobiście, bez Twojej pomocy... 
'Jak będę chciał? ' ... Szkoda że nie chcesz , wiesz. Jesteś w tym gronie jedyną osobą na której towarzystwo miałabym ochotę ... Ty i Emm ... Dwie najbliższe mi osoby... Teraz pozostała tylko jedna...
Ona .... On ?!
- Może przejdziesz się ze mną Ann.. - ni stąd ni zowąd obok mnie pojawił się uśmiechnięty blondyn... Thomas, osoba której najmniej się tu spodziewałam .... ale cóż.
Pozwolę dojść do głosu mojej podświadomości , która tak uporczywie ubarwia mi postać Austriaka ... 
I... ?
I czemu nie.
- Jasne ... - zaskoczenie na twarzy Morgiego? ... To było coś.... Zdziwienie malujące się na twarzach pozostałych skoczków? Ten widok był bezcenny... Pozostanie w mojej pamięci na długo ... Może tylko po to , aby zapomnieć o ignorancji ze strony Gregora , który wydawałby się być inny niżeli jest ...
Nie Ann! Nie rób tego ponownie... Nie oceniaj ... a pozwól sobie na poznanie... obiektywne , dogłębne bez zbędnych podtekstów...
Z uśmiechem na ustach szłam tuż obok milczącego Thomasa, który stał się dla mnie zagadką... Moja własną zagadką... Miałam nieodparte wrażenie , że w obecności Hildy buzia mu się nie zamykała , że mieli ze sobą tyle tematów , które pozwalały by na niekończącą się konwersację ...a przy mnie?
Milczał...
Sama jeszcze niedawno powiedziałam , że ' Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.' ale teraz chyba wolałabym żeby mówił .. bo ta niezręczna cisza odbijała się w mojej głowie...
Dla osoby , którą uwielbia mówić , nie wyobraża sobie egzystencji bez ciągłych rozmów takie sytuacje są raczej nie do przyjęcia ...a na pewno trudno je znieść.

Thomas. 
Tak to sobie wszystko wyobrażałeś? ... O tym myślałeś przez kilka ostatnich godzin? Naprawdę tylko po to zaprosiłeś ją na ten wspólny 'spacer' ?
Chciałeś pomilczeć? 
Jesteś beznadziejny... Tak bardzo chciałeś udowodnić jej , że to co o Tobie myśli to kompletna bzdura znacznie odbiegająca od realizmu , a teraz gdy masz na to szansę tchórzysz? Ty ? Thomas Morgenstern...  trzykrotny mistrz olimpijski, ośmiokrotny mistrz świata... 
Tchórzę... bo nie wiem co mógłbym powiedzieć , żeby nie upewnić jej w przekonaniu , że ma rację ... że jestem taki jakim sobie mnie opisała... aż nie chcę myśleć jak przedstawiam się w jej mniemaniu...
I wiem! Wiem , że tym całym milczeniem pogarszam tylko swoją pozycję... ale co ja mogę zrobić?
Tak .. odezwać się... wydusić z siebie chociaż jedno krótkie zdanie ...a nie głupkowato się uśmiechać jak mysz do sera... Najwyraźniej porównania też niezbyt mi wychodzą.. ciekawe dlaczego?!
Jej obecność tak na mnie działa ... na pewno ! Normalnie tak się nie zachowuje... nie głupieję , nie plotę trzy po trzy , nie mówię tego co mi ślina przyniesie na język ... jestem inny. Poważniejszy... Dorosły... a teraz? Zachowuje się jak speszony gówniarz... Kolejne określenie ... Tym razem trafne.
...
Za wszelką cenę próbuje udać , że mi się nie przygląda ...ale widzę to . Widzę Ann jak ukradkiem na mnie zerkasz... wiesz że to jest nawet zabawne... To jak się starasz, aby tego nie zauważył... ale ja widzę... widzę Ann... uśmiecham się na samą myśl o tym ... to dodaje mi odwagi ... sprawia że czuję się pewnie...
- Jeżeli będziesz tylko chciała mogę załatwić Ci kilka lekcji jazdy na nartach... - wydusiłem wreszcie z siebie patrząc na jej rozpromienioną twarz.
Zaskoczyłem Cię? Po raz pierwszy... Tak ! Jeden zero dla Mnie... Co odpowiesz? Jakaś cięta riposta w Twoim wykonaniu? ... Będzie mile widziana ...ale chyba wolałbym , żebyś była sobą... taką naturalną , delikatną Ann... taka według mnie jesteś...
-  A co znasz kogoś odpowiedniego ? - zapytała z szyderczym uśmiechem ... zgrywasz się prawda? ... Przecież to oczywiste Ann! To ja jestem tym odpowiednim KIMŚ dla Ciebie... Ja?! Skoczek narciarski.
- A znam ... Pewien przystojny , jasnowłosy blondyn o obłędnych błękitnych tęczówkach z chęcią udzieli Ci kilku lekcji ... - w ten sposób chcesz się bawić Ann? .. Nie widzę problemu... wszystko , abym tylko mógł oglądać twój cudowny uśmiech...
- A znam Go? - uśmiechnęłaś się dając mi kolejny sygnał , że ta zabawa Ci się podoba... to było najważniejsze... Kiwnąłem twierdząco głową wyczekując Twojej odpowiedzi... 
- Wiem! - krzyknęłaś rozradowana... - Thomas... - spojrzałaś na mnie , a kąciki moich ust wyraźnie uniosły się ku górze... Wiedziałem , że gdy Go opiszę pomyślisz o mnie... czułem to...
- Tak to J....- zacząłem wpatrując się w twoje rozanielone oczy...
- Dithart! - przerwałaś mi krzycząc ... Zapewne zbladłem, bo tak się właśnie poczułem ... blado .. jakby pozbawiony wszystkich kolorów , które mnie otaczały... Przystojny ? Obłędne tęczówki... Didl?! Nie Ann... to ja ! Słyszysz no...
Może teraz Twoja odpowiedz będzie trafna...
- Zaczepny , gburowaty, niezbyt inteligentny cham ... - spojrzałem na Nią zaciskając w niewiedzy swoją pięść.
- A to Ty chcesz mnie uczyć... - oznajmiła pewnie , a moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz... 
Pozostawię to bez zbędnego komentarza...
- Tak ja... ale skoro wolisz Didla , żaden problem.. - niemalże warknąłem na Nią nie wiedząc czemu... 
- No nie złość się tak! Przecież od razu skojarzyłam , że to Ty.. - uśmiechnęła się szturchając mnie lekko... Blondyn, niebieskie oczy .. cudne do tego ... to nie mógł być nikt inny Thomas... - zbliżyła się , a ja kompletnie nie wiedziałem jak się zachować... co powiedzieć... Moje emocje w tym momencie były jakże skrajne... nie do opisania...
Uchwyciłem jej spojrzenie moim wzrokiem , tak aby oba zjednoczyły się... rozpłynąłem się w jej ciepłym .. magicznym spojrzeniu... Nie panując na sobą ... nad swoimi gestami zminimalizowałem odległość jaka łączyła nasze twarze... w przeciągu kilku sekund nasze wargi stały się.....

Gregor.
Należę do grupy tych najmądrzejszych w tym towarzystwie i jakże pięknie dziś to okazałem... właśnie teraz .. właśnie przy Ann. 
Najmądrzejszy ze wszystkich kretynów... brzmi o wiele lepiej , a przynajmniej o wiele dokładniej odzwierciedla moją osobę...
'Będę miał ochotę to ją zaproszę' .. Popisałem się jak jasny szag! Idiota kompletny! 
I właśnie przez takie posunięcia z mojej strony Szanowny Pan Thomas Morgenstern zyskuje w oczach Ann o wiele bardziej niż na to zasługuje..
Pojawia się znikąd i proponuje Coś co w ogóle nie powinno go dotyczyć...
Szkoda tylko , że tak szybko się pojawia , a o wiele dłużej znika... Przekonałem się o tym nie raz...  
Zawsze coś ugra na tych swoich podchodach... zrobi z siebie za przeproszeniem debila , a w końcowej fazie i tak wyjdzie z nas najlepiej... Osz to cały Thomas Morgenstern...
Jest Hilda ... Ida... a on akurat musiał zainteresować się Ann? Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta.... Nikomu nie obce jest sformułowanie , że mężczyzn najbardziej ciągnie do kobiet które trzeba zdobywać , poznać... walczyć o nie...a Ann? Ona dokładnie taka jest...
Pomimo , że się przyjaźnimy nie dam mu tego udogodnienia ... nie usunę się ... mam prawo starać się o względy polki ... nikt mi tego nie zabroni , a na pewno nie On... Nasze szanse są wyrównane...


----------------------------------------------------
I jest! Nowy rozdział ... Nowy wygląd ... Kolejna pora roku!:D
Wiosennie!♥
W taki dni nawet uczelnia staje się zbyt nudna...a wykłady i ćwiczenia?
Szkoda słów...
Oddaje w Wasze ręce  i ... obiecuję , że częstotliwość dodawania rozdziałów ulegnie poprawie...
A tymczasem zapraszam na  Kolejne odsłony codzienności ♥ ;D

 

piątek, 2 maja 2014

Seventh diament.

 'Flirt to ak­wa­rela miłości'.



Ann.
Po tym co ujawnił o sobie Gregor, wiedziałam że jest on jedyną osobą płci męskiej , która w niewielkim stopniu pokrywa się z moim usposobieniem. 
Kilka niby nic nie wnoszących faktów , a zmienia tak wiele... 
Wiele dla innych , niewiele dla mnie.
Od samego początku 'Naszej' znajomości wyrobiłam sobie konkretne zdanie na temat jego osoby ... i co ?
Znając Jego poglądy utwierdziłam się w przekonaniu , że jednak Gregor to fajny facet.
Facet , dla którego warto poświęcić swój czas , swoją uwagę ...warto otworzyć się w jego kierunku i dobrze się bawić....
Gregor Schlierenzauer widziany moimi oczyma.
 - Jesteśmy na miejscu! - do środka wpadł mężczyzna , którego już wcześniej zdążyłam poznać.
Mark - kierowca autobusu , który transportował Nas z miejsca na miejsce.
Ciekawy nie powiem że nie... szkoda tylko że ponad 20 lat starszy... ale jak to mówią mądrzejsi
' Mamy tyle lat na ile się czujemy ' , więc jakby patrzeć na to pod tym względem to on zdecydowanie pasowałby do Krafta i Didla... Dwóch uroczych skoczków z nieograniczonym pokładem humoru.
Wszyscy niemal w popłochu zebrali się do wyjścia.... rzecz jasna pierwsza w tym naszym pochodzie była Hilda , która ośmieliła się na chwilę opuścić Morgensterna , któremu najwyraźniej nie spieszyło się do opuszczenia autokaru.
Zbierając swoje podręczne rzeczy poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń... mając nadzieję że osobnikiem , który pozwala sobie na owe gesty jest Schlieri odwróciłam się z promiennym uśmiechem na ustach.
- A Ty czego chcesz? - wydusiłam z siebie zawiedziona widząc postać jasnowłosego Austriaka, który przyglądał mi się ze swoim głupkowatym uśmiechem na twarzy.... Nic , powtarzam nic nie irytuje mnie bardziej niżeli to , że osoba której nie traktuje w żaden szczególny sposób obdarowywuje mnie swoim spojrzeniem śmiejąc mi się prosto w oczy... Normalne? Raczej nie! 
Ale cóż ja biedna mogłabym się spodziewać po mężczyźnie , którego największym marzeniem jest posiąść do swojej kolekcji dziewicę... Nie najwyższe podium , nie szczęście swojej córki ...a kobieta... czysta, nieskazitelna.... to byłby chyba chodzący Anioł...
Jednego nie mogę mu zarzucić ... szczerości. 
- Chciałbym porozmawiać - zaczął nie zwiększając odległości Nas dzielącej.  - Nie jestem taki za jakiego mnie uważasz Ann... - kontynuował wywołując na mojej twarzy szczere rozbawienie....
Wiesz Morgi , czy jak Ci tam ... nikt nigdy nie wydedukował po kilku godzinach znajomości co o Nim myślę... a Ty ? Zaskoczyłeś mnie i chyba samego siebie również.
- A Twoim zdaniem za kogo Cię uważam Morgenstern ? - zapytałam chcąc pozostać w tej swojej 
' wesołej przestrzeni' ... Robisz z siebie głupka Thomas , wiesz o tym prawda?
- Przecież to proste jak dwa razy dwa... Masz mnie za gościa myślącego jedynie dolną częścią ciała , któremu w głowie tylko podrywanie lasek , bo przecież nic mądrzejszego nie wymyśli z powodu braku organu jakim jest mózg... - zakończył , a ja? ... No właśnie... Zabrakło mi słów , więc stwierdziłam że zdecydowanie zasłużył na aplauz z mojej strony za poprawną dedukcję.
Applause! - krzyknęłam w język niemieckim wykazując swoje uznanie.
- Ale ja taki nie jestem  - wrzasnął przerywając mi. - Nie jestem , rozumiesz!  - dodał obniżając ton swojego głosu jakoś o dwa tony.
- Mam swoje zdanie, więc pozwól że przy nim pozostanę... - odezwałam się trzymając w dłoni książkę Svena Hannawald'a.... Thomas nagle skierował swój wzrok na ową publikację , tak jaby zapominajac o wcześniejszym temacie Naszej rozmowy.
- Najciekawszy moment , który utkwił Ci w pamięci czytając to ... - wypalił patrząc tym razem w moje zielone tęczówki ... a gdy nasze spojrzenia zjednoczyły się spostrzegłam zainteresowanie z Jego strony , a nie tylko chęć zmiany tematu bądź samo go utrzymanie.
- '... Kilkadziesiąt milionów osób wstrzymało oddech.  6 sekund rozbiegu, kluczowe 0,3 sekundy na wybicie, 6 sekund lotu. 131,5 metra. Czwarte zwycięstwo w czwartym konkursie Turnieju Czterech Skoczni. Przepustka do nieśmiertelności...' - zacytowałam triumfalnie nie przerywając Naszego kontaktu wzrokowego.... chciałam , aby Morgenstern wiedział , że WIEM o czym mówię w tym momencie... że nie jest to tylko książka..kolejna którą mam okazję przeczytać , że nie jest to fanaberia, bądż perfidna gra z mojej strony chcąc udowodnić komuś że jestem pochłonięta światem skoków narciarskich , a tak na dobrą sprawę oprócz grubej publikacji z okładką kolejnego mistrza nie mam nic wspólnego z tym co się dzieje ... że jestem kolejną zwariowaną , napaloną fanką ...dla której 'skoki' nie są dyscypliną sportową , rywalizacją ...ale kolejnym miejscem gdzie można wyhaczyć ' niczego sobie ciacha' .
Ale nie ... ja taka nie jestem i nie muszę nikomu tego udowadniać... 
Nie muszę i nie chcę!
- Pełen szacunek dla mistrza... - skwitował Thomas , a jego twarz nadal rozświetlał uśmiech... 
Po raz pierwszy odczułam , że mówi prawdę ... że nie robi nic , aby udowodnić innym jaki to on nie jest .. że jednak nie jest aż TAKI ZŁY....
Powiedziałam to... tak! 
On pokazał swoją prawdziwą, szczerą twarz ...a ja ... chyba uwierzyłam że może nie powinnam tak od razu go skreślać...że czasami ma jakieś przebłyski rozumu , który do końca mu ' odebrałam'...
~~♥~~
Powiecie pewnie , że przesadzam .... ale nie ...ja naprawdę nie widziałam nigdy ... w całym moim dotychczasowym życiu niczego piękniejszego... niczego co przypominałoby ten dom....
Apartament, willę ... posiadłość ... w moim zasobie słów brakuje określenia , aby dopasować Go do tego domu...
Kilkaset metrów kwadratowych , które będziemy zamieszkiwać...razem... wspólnie.
Nie ważne!
Bez wahania zgodziłam się dzielić pokój z Emmą i pokazać swoją drugą naturę...
Byłam wścibska... czasami za bardzo...ale przecież musiałam dowiedzieć się jak wyglądają sprawy z Andreasem....
Od samego zainteresowanego nie dowiem się zapewne niczego , bo za 'słabo' się znamy , ale od brunetki?
Współlokatorce mówi się wszystko!
- Emm co jest pomiędzy Tobą a Koflerem ... - zapytałam od razu jak tylko pojawiła się w zasięgu mojego wzroku.
Jej speszony wyraz twarz mówił tak wiele , że moja wyobraźnia samoistnie układała swój własny scenariusz tej historii...
Piękne zarośla w około restauracji... cisza , spokój przy jednej z głównych dróg ... zraniona kobieta i jej pocieszyciel.... układa się w jedną całość , prawda?
- Pocałowałam Andiego. - odrzekła jakby mówiąc do siebie... 
Tego to nawet ja bym nie wymyśliła... Emma pocałowała pierwsza? Nie on... Moja wizja na temat Austriaczki prysła...
No to cicha woda brzegi rwie! A co...
- I ? .. - dopytywałam zaciekawiona.... Jeden buziak ? Dwa.... Odwzajemnił Go chociaż?!
- Przeprosiłam jak tylko się odsunął.... - odpowiedziała. 
Słucham ?! Krzyczała moja podświadomość , a moje ciało wyraźnie zadrżało... Odsunął? Przeprosiłaś?... Chore teorie!
-  Co on na to? - Próbowałam jeszcze uratować 'imię' swojej wyobraźni , ale na nic... to co powiedziała przeszło moje najśmielsze oczekiwania...
- Nie było sprawy Ann... Nie było pocałunku... 
Kretyn no! ... Jeszcze chwila , a zdołam pomyśleć , że to Morgenstern okaże się tym najwspanialszym , najtroskliwszym , najcudowniejszym.... w ogóle NAJ!

Gregor
Jak dla mnie wszystko idzie po najmniejszej linii oporu , a co się z tym wiąże idealnie układa się w całość...
Jesteśmy w domu , w którym spędzimy kilkadziesiąt mam nadzieję pięknych dni...
Dni w których może wiele się zmienić , wiele wydarzyć...
Ale właśnie dlatego zgodziłem się na udział w tym całym przedsięwzięciu ...
Przygoda! Zawsze je uwielbiałem .... Każdy aspekt życia jest dla mnie przygodą... szansę którą chce jak najlepiej wykorzystać...jak najwięcej wynieść ... jak najwięcej się nauczyć...
Uda się? 
Jestem tego pewien , szczególnie że za ścianą mieszka Ann...
Osoba od której zacznie się ta cała moja przygoda!  
---------------------------------------------
Wybaczcie tą moją nieobecność ...ale dać Wam coś co mi się nie podoba w ogóle to nie leży w mojej naturze...
To u góry.... hm... ma swoje za i przeciw..ale jest.
Tymczasowo pochłonęła mnie uczelnia , praca i głównie Codzienność z Klaudia Mrau..
Mam nadzieję , że nadal jesteście i mogę liczyć na wasze wsparcie...
A tymczasem Pogodnej majówki! ♥